środa, 3 lipca 2013

Nic się nie zmieniło... I rozdział

- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - przytulił mnie Mat w blasku zachodzącego słońca. ,,Byliśmy parą od zaledwie pół roku, a czuliśmy jakby minęło już ze sto lat.
Nasza więź była można by rzec nierozerwalna straciła jednak na swojej wartości, ale o tym później... Wróćmy do tam tego wieczora"
Spojrzał na mnie z pod kruczoczarnej grzywki swoimi niebieskimi jak niebo oczami.
- Tak? - chciałam zakończyć tę niezręczną ciszę4
- Mam coś dla Ciebie  - uśmiechnął się tymi białymi ząbkami, od których odbijało się światło słoneczne, a moje oczy świeciły się jak iskierki.
Podał mi kopertę. Spojrzałam na niego zdezorientowana. -No otwieraj - otworzyłam kopertę,a w niej znalazłam dwa bilety na 3 tygodniowy rejs po Atlantyku.
Z radości rzuciłam mu się na szyję.
- Matie, jesteś kochany - dałam mu buziaka w policzek
- No wiem - teatralnie zarzucił grzywką i zaśmiał się. Złapał mnie od tyłu - Wyobraź sobie, Ty, ja i 3 tygodnie na zamkniętym statku. - Nie musiał nic mówić i tak za bardzo się rozmarzyłam,
a on na dodatek zaczął całowac mnie po szyi
- To będą nasze najlepsze wakacje.
,, No i tak miało być, jednak jak wiemy w czasie podróży wszystko może się zdarzyć, a właściwie nawet tuż przed"

dzien przed...
- Jak to złamałeś rękę? - wydarłam się do telefonu
- spokojnie, pojedziemy
- Po pierwsze tu nie o to chodzi, a po drugie nigdzie nie jade... i Ty też nie - stwierdziłam mu fakt
- Jak to nie? Wypadło Ci coś? Nie... no właśnie mi też nie. Oczywiście, że jedziemy, jakaś głupia ręka nie zniszczy nam tego weekendu - wiedziałam, ze się na niego napalił
- Dobrze, ale uważaj na siebie. - ostrzegłam go
- Drugiej raczej nie złamię - zasmiał się - Pa, Kocham Cie. Będę po Ciebie jutro rano - rozłączył się. Odłożyłam telefon i dwróciłam się w stronę drzwi. W progu stała mama
- Co się stało? - powiedziała z pochmurną miną
- Nic, Mat złamał sobie rękę i uparcie chce mnie przekonać do tego, żebyśmy jednak pojechali - wyjaśniłam
- No i ma racje - poklepała mnie po ramieniu
- Poradzisz sobie te trzy tygodnie?
- Jasne, jestem już dużą dziewczynką. Jedź i baw się dobrze
,, Mama... w domu zostałam tylko ona jedna. Tata umarł rok temu. A rodzeństwo? - zapytacie. Starszy brat, tak... zostawił nas już 2 lata temu. Podsumowując jestem jedynaczką i półsierotą.
Wolałam, żeby już tak zostało... ew. żeby mama sobie kogoś znalazła, ale żeby nie doszło do tego... o czym opowiem Wam za moment."...

Byliśmy w porcie, gdzieś w Portugalii. W około widziałam pełno ludzi. Z większością z nich miałam spędzić 3 tygodnie.Liczyłam na nowe znajomości, ale tez i przyjemne chwile z Matiem.
Moim oczami ukazał się wielki statek. Weszlismy na pokład. Po mimo ręki Mata daliśmy sobie radę z bagażami. Weszliśmy do kabiny. Po środku stało wielkie łóżko, pod ścianą toaletka, a obok wielka
szafa, łazienka też była fantastyczna. zaczęłam rozsuwać walizkę, gdy Mat rzucił mnie na łóżko, a sam położył się obok
- Uważaj na ręke  - upomniałam go
- Oj nie bądź taka sztywna. - przejechał ręką po moim poliku, a potem złapał za podbródek i namiętnie pocałował.
- Mmm... Matie, mamy jeszcze walizki... - próbowałam myśleć chodź trochę  racjonalnie - ... a właściwie kit z walizkami
- O to właśnie mi chodziło - siedział nade mną i zaczął zdejmować mi bluzkę, a potem to juz sami wiecie... Na koniec włożył mi włosy za ucho i pocałował w czoło
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też. Mam prośbe?
- hmmm?
- Rozpakuj walizki, a ja pójdę się wziąć prysznic - zamrugałam błagalnie oczami
- A nie lepiej, żeby poszedł wziąć prysznic z Tobą, poszlibyśmy na górny pokład, a potem rozpakowali walizki?
- Nie. Powiem tak. Rozpakuj walizki, a potem gdzieś pójdziemy - wytknęłam mu język i poszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam krótkie dżinsowe spodenki i czarny top, na nogi wsadziłam czarne trampki
i oczywiście nieodłączna część mojej garderoby czarne raybany, które zaczesałam na pukiel długich, blond włosów. Wyszłam z łazienki i podeszłam do Mata
- Dziękuję - dałam mu buziaka w nagrodę
- O nie to ja dziękuję . Ładną masz bieliznę - uśmiechnął się cwaniacko
- Fakt, tego nie przemyślałam, ale i tak wiesz jaką mam bieliznę, więc co mi tam - odpowiedziałam mu uśmiechem
- Idziemy? - zaproponował
- Jasne - złapał mnie za ręke i wyslziśmy z kabiny. Na pokładzie było pełno ludzi z całego świata od najmłodszych do najstarszych to właśnie było fajne. Nie zdąrzyłam się rozejrzeć, bo
przed moimi oczami wyskoczył jeden z animatorów proponujący nam dzisiejszy koncert z okazji pierwszego dnia rejsu. Razem z Matem staneliśmy przy barierce i patrzyliśmy jak statek
co raz bardziej oddala się od brzegu. Pocałowałam go w polik
- A To za co? - zdziwił się
- Za to, ze jesteś i za to, ze Cię kocham - uśmiechnęłam się
- Ja też Cię kocham - objął mnie mocniej. Na chwilę obróciłam głowę. Byłam tak wystraszona i z szokowana tym co zobaczyłam, a raczej kogo, że zaraz spojrzałam prosto przed siebie... ,, Musze wiedzieć, czy to prawda"
Spojrzałam znów za siebie, ale nikt już tam nie stał. ,, Pewnie coś mi się przewidziało" - pomyślałam. Spędziliśmy razem wspaniały wieczór... ping-pong, kręgle... takie tam. Leżeliśmy na leżakach, gdy zaczeło robić się chłodniej
- Poczekaj, tylko skocze po sweter - Mat tylko przytaknął głową. Wzięłam pierwszym z brzegu sweter - trafiło na dłuższy w niebiesko-siwe paski. Szłam w po korytarzu odpisując mamie - o której na śmierć zapomniała na sms'a.
W tym momencie wpadłam na jakiegoś chłopaka
- Przepraszam - powiedziałam i poszłam dalej. Po chwili zastawił mi drogę. Wszędzie poznałabym tę brązową grzwykę i chwilowy zarost, który znikł byłby po godzinie, bluzka w paski, głupi usmieszek, ale udawałam, ze go nie znam
- Co jest? - zapytałam starając się nie patrzeć mu w oczy
- Nicole, nie udawaj, ze nie pamiętasz. Widze to zaskoczenie w Twoich oczach - oczywiście, ze pamiętałam. Rozpoznałabym każdego z nich na kilometr. Zadawałam sobie tylko dwa pytania. Czy jest reszta, a jeżeli jest to czy jest on?
- Ach, Louis...

4 komentarze i jest następna część

9 komentarzy: