czwartek, 11 lipca 2013

Amor I

Kolejne przestępstwa miały miejsce na Aire Street. Ważnym osobistością radzimy się nie zapuszczać w tamte tereny - śmiech radiowca.


Dzień jak co dzień. Ledwo zaczął się rok szkolny, a ja już miałam dwie klasówki. Spojrzałam w plan wiszący tuż obok lusterka i całej reszty bałaganu.
W odbiciu zauważyłam jak biegnie (jeżeli można nazwać tak dreptanie w 15 centymetrowych Laboutinach) w moją stronę ma najlepsza przyjaciółka - Katie jeszcze od czasów przedszkola.
Konkretnie od momentu, gdy obie wywaliłyśmy budyń na Selene Voice. O ironio glos miała dziewczyna paskudny. Tak jak wspomniałam razem wychowywałyśmy się w Bradford.
- Nie przegiełaś z tą sukienką? - szepnęła mi do ucha - To szkoła prywatna - prywatna szkoła i bez mundurków. Dziwne nie prawdaż z tego też powodu...
- Nie zamierzam się tym przejmować. Po za tym musiałam do czegoś dopasować moje nowe kremowe baleriny, a to jedyna rzecz w szafie jaka mi do nich pasowała. - spojrzałam z irytacją na jej buty
- Już dobrze Marilyn - zaśmiała się. - Miałaś w niej wyglądać jak Sasha Grey, a nie Monroe.
- Wiesz, ze za to nazwisko wypowiedziane na głos mogą Cię wywalić? - podniosłam prawą brew ostatni raz spoglądając w lusterko. Tak to my. Dwie siostry bliźniaczki, które cały czas rozmawiały o tym jak ubrać się dobrze, a tanio.
Second handy były moimi przyjaciółmi, a jeszcze nikt nie wpadł na to, że się w nich ubieram. Nie ma to jak zakupy na przedmieściach. - Masz jakieś nowości?
- Tak.. zmienili nam plan. Mamy dwie lekcje razem. - posmutniała
- Z jednej strony to dobrze. Może w końcu podbije nam lepsza średnia.- wzruszyłam ramionami, a Katie uderzyła mnie w ramie. Szłyśmy akurat w stronę klasy
- Selena startuje na przewodnicząca - wyplułam mój bananowo-malinowy koktajl. Na szczęście za raz obok. Katie udusiłaby mnie, gdybym zniszczyła jej ciuchy
- Co? Już to widzę - westchnęłam - Selena na przewodniczącego! Chcesz dobrze? Głosuj na innego - obie się rozśmiałyśmy. Poczułam jak ktoś stuka mnie w ramię. Odwróciłam się i spojrzałam na tę opaloną pełną burzliwych loków twarz.
- coś Ci nie pasuje Davis? - podniosła prawą brew i oddała swoją torebkę "przyjaciółce", okrążyła mnie - a może raczej Monroe. - od razu przestało mi się podobać to stwierdzenie.
- Głowa napchana głupotą, bezsensownymi celami, idiotyzmem, i forsą... cóż może coś z tego wyjść - podciągnęłam róg wargi
- Zapłacisz mi za to - zmarszczyła czoło
- Uspokój się Selena i wracaj do swojej świty - stanęła między nami Katie
- To dopiero początek - pomachała mi.
- Nie znoszę jej - byłam nabuzowana bardziej niż kiedykolwiek dotąd.
- Mam dla ciebie coś na uspokojenie - usiadłyśmy na jednej z ławek przed sala. - Mamy nowego w klasie - Nowa osoba na tej dzielnicy? W tej szkole? Zwykle wszyscy wyprowadzali się na przedmieścia. Tutaj było pełno lasów i... jakieś średniej wielkości centrum. - podobno jest bardzo przystojny.
- skąd Ty to wiesz? - zarzuciłam jej, że mówi mi o tym dopiero teraz.
- Przepraszam Cię, ale nie trzeba było wyjeżdżać do dziadków na weekend i pomyśleć, ze to był Twój pomysł - Katie wywróciła oczami. - Sarah... a jakbyś tak mu się spodobała?
- Czemu każdy chłopak, którego napotkasz musi być moim potencjalnym partnerem życiowym - zrobiłam akcent na "moim". Fakt miałam 17 lat i w życiu nie miałam chłopaka, ale to był mój osobisty wybór. Miłość musi mi spaść na głowę, żebym ją poczuła.
- Chodź juz na te lekcje. Z roku na rok robisz się bardziej marudna - rozdziawiłam buzie
- Że niby ja? - złapała mnie za nadgarstek
- Chodź już...- wepchnęła mnie na jakiegoś. Książki wleciały mi na podłogę. Spojrzałam na niego, ale nigdy wcześniej go tu nie widziałam. Ciemna karnacja, czarne postawione włosy, piwne tęczówki świeciły mu się zza czarnych raybanów.
Cały był ubrany na czarno. Wylgądał trochę jak John Travolta w Grease tylko o wiele wiele lepiel. Cały był przesiąknięty perfumami. Chyba bardzo drogimi, bo jeszcze od nikogo nie wyczuwałam podobnej woni.
- Przepraszam - z jego ust wydobył się baryton. Schylił się, pozbierał książki.
- Nic się nie stało - wyglądało tak jakby czekał tylko na to zdanie, bo od razu włożył mi książki do reki i poszedł. Spojrzałam na Katie, a ta stała z rozdziawioną buzią.
W końcu weszłyśmy do sali. Całą lekcje nie mogłam się skupić. Po głowie chodziły mi jego oczy, zapach perfum i głos.
Po lekcjach poszłyśmy na lody.
- I co? Miłość może nie spadla Ci na głowę, ale nieźle w nią przywaliłaś - ona miała na myśli...
- Chyba zgłupiałaś. - na to zdanie wszedł do kawiarni. Zaczął się rozglądać, gdy nasze oczy się zetknęły od razu wyszedł. - Czy ja jestem jakimś odmieńcem?
Może mam lody na czole, czy coś... Miałam racje nic mnie nie uderzyło. - Katie była zaczytana w broszurkę - Mówie do Ciebie? Czy ja jeszcze kogoś interesuje?
- Sarah spójrz... - podala mi ulotkę, na której widniała twarz Seleny sponsorujacej tę kawiarnię.
- Przecież tu przychodzi cała nasza szkoła. Rozejrzałam się do okoła, gdzie siedziało pełno naszych znajomych - Ona to wygra jak nic.
- Nie dołuj mnie. - Katie spojrzała na mnie z uśmiechem. Wiedziałam, ze ma jakiś głupi pomysł. Wstała - Ej słuchajcie mnie! Tak, patrzcie na mnie. Oooo dziękuję - uśmiechnęła się do całej reszty. Czy, gdyby Sarah Davis kandydowała na przewodniczącego... - zaczęłam ją szturchać, żeby zeszła - ... głosowalibyście na nią?
Tylko szczerze, bo nie wiem, czy jest sens marnować tusz w drukarce. - założyła rękę na rękę
- Taaaak! - odkrzyknął hór. Katie dała im powód do plotek. Usiadła na miejscu
- Dziś wieczorem zrobię Ci plakaty i stworze kampanie wyborczą. Jutro rano się z nią zapoznasz - Katie była świetną organizatorką. Ciekawe jest tylko jak ja później sobie z tym poradzę.
Nadszedł wieczór. Siedziałam akurat w łazience, gdy usłyszałam
- Wróciłem! - mój głupi, starszy brat zaczął się drzeć. Rodzice pozwolili mi mieszkać z nim, gdy sami wyprowadzili się do Londynu. Razem z Tomem nie chcieliśmy opuszczać Bradford.
- W lodówce masz lazanie. Odgrzej sobie. - zeszłam na dół, a on mnie przytulił. - Jesteś kochana. Wiesz poznałem dziś na Aire Street fajnego chłopaka.
- Gdzie go poznałeś?! Miałeś być u Lisy, a nie na Aire Street. Życie Ci zbrzydło?! - wydarłam się na niego. Co 3 osoba, która szła na Aire Street już z tamtąd nie wracała. - Poczekaj tylko powiem Lisie to Ci łeb urwie.
Lisa była jego dziewczyną. On był dwa lata ode mnie starszy, a ona była w moim wieku. Poznali się na moich 14 urodzinach. Urocze, nieprawdaż?
- Już, spokojnie. Musiałem coś załatwić. Więcej tam nie pojadę. A Ty idź już spać zaraz wybije północ - pocałował mnie w czoło i poszłam na górę.
W nocy śnił mi się koszmar, ale coś mnie obudziło. Konkretniej światło reflektoru samochodowego, gdy podeszła do okna samochód odjechał. Stwierdziłam, ze nie ma czym się przejmować i poszłam spać.
Następnego dnia o mało nie spóźniłam, gdy jednak dotarłam tam napotkałam... Mnie. Wszędzie.
- Katie!

Jeśli się podoba to będę kontynuować. Raz, dwa razy na tydzień.
Nie zapominając oczywiście o pozostałych dwóch opowiadaniach, które będą na zmianę co drugi dzień dodawane. W tym będzie więcej mroku...
Do zobaczenia

4 komentarze:

  1. OMG ! ZAJEBISTE.. PISZ DALEJ. NIEMOGE SIĘ DOCZEKAĆ .

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz tak jakby szyfrem i nie mogę się ogarnąć zbytnio O_o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to ksiazka, nie imagin. Nie ma byl łatwe. Ma byc piekne. A ja.jeszcze mam lekkie pioro

      Usuń
  3. aaa OMG. ! Świtne . ja chce następną częśc i to już . !!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń