wtorek, 19 marca 2013
Emily VII
To już VII - przedostatni rozdział
____________________________________________________
Oczywiście od razu nie odjechaliśmy, bo Mr.Malik musiał sie przejrzeć w każdym lusterku.
- Emily, mam prośbę - w końcu zwrócił się do mnie z błagalnym wzrokiem
- Tak? -zapytałam
- Popraw mi ten włos - wybuchłam głośnym śmiechem poprawiając kosmyk włosów. - Z mojej urody sie nie śmieje - oburzył się, a ja cały czas tłumiłam śmiech.
- Już, dobrze, jedźmy - pocałowałam go w polik - nie mogę się doczekać. Widać było od razu, że urósł o dobrych kilka centymetrów. Jechaliśmy i jechaliśmy, a ja marzyłam,
żeby się do niego przytulić. No nic, musiały wystarczyć mi tylko drzwi pasażera. W końcu staneliśmy przy jakiejś drodze.
<oczami> Zayna>
Tak, zgadza się to była ta polana, na której ostatnio wypłakiwałem się. Gdy tylko wyszedłem z wozu pobiegłem otworzyć jej drzwi. Wpatrzony w jej oczy odleciałem na moment.
- Co jest? - spytała zdezorientowana
- Nic, tak tylko utonąłem w Twoich oczach - wtopiłem swoje usta w jej.
- To gdzie idziemy? - ponagliła
- Ja z Tobą to mogę nawet na koniec świata - przytuliła mnie mocno
- Ja z Tobą też. Trudno, najwyżej będziemy się kręcić w kółko. A tak serio to co to za niespodzianka?
- Jesteś strasznie niecierpliwa - zaśmiałem się
- Lubi się kogoś po mimo jego wad - wypomniała mi . Zaczęła przygryzać dolną wargę. Myślałem, ze nie wytrzymam. Szybko przytuliłem ją do siebie
- Chodźmy już. - pociągnąłem ją w stronę polany
<oczami Emily>
Nie wierzyłam w to co zobaczyłam, w to magiczne miejsce. Dookoła nas był las, a my staliśmy na wielkiej polanie. Dalej nawet było widać staw. Gdy podeszliśmy dalej zauważyłam
kosz piknikowy i koc, do którego prowadziła droga z płatków różanych przedzielona kreską.
- Boże Zayn, jak tu pięknie - cały czas się rozglądając i nie wierząc w to co widzę. W tym momencie z za drzewa wyskoczyła sarenka. Szliśmy po drodze s płatków, aż doszliśmy do
wspomnianej wcześniej kreski. Nawet nie pytałam, wiedziałam, że mi wytłumaczy.
- Ta polana jest moim drugim domem spędziłem tu całe dzieciństwo i...yy... noc z soboty na niedzielę... - przerwałam mu w tym momencie
- Przepraszam, że przerywam Ci w tak ważnym momencie. Ogromnie się cieszę, że mnie tu przyprowadziłeś - widziałam zdezorientowanie na jego twarzy - ale ... jak to spędziłeś
tu całą noc? Sam? Czyś Ty kompletnie zgłupiał?! - z nerw popłynęła mi łza
- Kochanie, przestań - przytulił mnie do siebie - Żyje!
- No to jest rzeczywiście powód do radości - skrzywiłam się ocierając mokre poliki - No niech będzie - wytknęłam mu język, a on się zaśmiał
- A więc... o to ta kreska ma oznaczać przeniesienie ukochanej do domu - nie zdarzyłam nic powiedzieć, bo podniósł mnie i położył na kocu i sam położył się obok mnie.
Zaczął głaskać mnie po włosach. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy
- Wierz mi - zaczął mówić - nie powiedziałem tego jeszcze żadnej kobiecie w moim życiu, prócz mojej mamy... Kocham Cię - po tych słowach mocno mnie przytulił.
Tak jakby chciał obronić mnie swoim ciałem przed całym światem.
- Też Cię kocham Zayn - wyszeptałam.
- Obiecuję Ci, że nigdy przy mnie nic złego Ci się nie stanie. Nie dopuszczę do tego, żeby ktoś Cię skrzywdził.- Pocałował mnie w czoło.
Leżeliśmy tak przez dobre 5 minut, aż piękną, romantyczną ciszę przerwało głośne burczenie mojego brzucha
- Hahahah o nie wierze. No tak siostra Nialla Horana. Czego się mogłem spodziewać - tarzał się ze śmiechu po kocu
- Bardzo śmieszne - odburknęłam
- Mam w koszu kanapki, ale coś mi się wydaje, ze tym razem one nie wystarczą. - już miałam mu coś odpowiedzieć - Jedziemy do mnie?
- Niech będzie - łaskawie mu przytaknęłam. Objął mnie i poszliśmy do samochodu.
Na kolację zjedliśmy spaghetti. Nie obyło się bez bitwy na żarcie. Poszłam do lustra, a Zayn złapał mnie od tyłu
- Jesteś piękna - pocałował mnie w polik
- Tak? Tylko jak ja teraz wrócę do domu? - załamałam ręce.
- To nie wracaj dzisiaj od domu - zaproponował
- Serio mogę zostać? - dopytałam
- To ja wchodzę przez Twój balkon, włamuję Ci się do domu i zostaje na całą noc, a Ty jeszcze się pytasz, czy możesz? - zaśmiał się
- z Mojej strony to, aż tak karalnie nie wyglądało. Wyolbrzymiasz - machnęłam ręką i wystukałam smsa do Nialla, że zostaje na noc u Zayna.
Ten wieczór był wspaniały. Oglądaliśmy filmy co chwila się szturchając gilgotając, aż w końcu całując się wylądowaliśmy u Zayna w pokoju. Nie wiem co się ze mną stało, ale w pewnym momencie zdjęłam jego koszulkę, pod którą
ukazał się pięknie umięśniony brzuch. Moje ręce błądziły po jego ciele. Zayn w pewnym momencie złapał moje nadgarstki.
- Na pewno tego chcesz? - dopytał. Był taki kochany i troskliwy.
- Tak Zayn, na pewno. Tylko to jest mój pierwszy raz - odpowiedziałam
- Rozumiem - uśmiechnął się i pocałował w czoło. Ta noc była magiczna. Pierwszy raz z pierwszą miłością, a do tego ufałam mu bezgranicznie.
Nic piękniejszego nie mogłam sobie wymarzyć. Gdy skończył, położył się obok mnie, nakrył kołdrą i namiętnie pocałował.
- Kocham Cię, Emily - wyznał
- Ja Ciebie też, Zayn. Obiecaj mi, że będziesz mnie kochal do śmierci - poprosiłam
- Nie mogę Emily. Moja miłość do Ciebie będzie trwała, ooo wiele, wiele dłużej - w tym momencie stykaliśmy się czołami, a ja czułam się naprawdę bezpiecznie.
CDN...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
*-*
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuń