piątek, 29 marca 2013

III rozdział - Powrót do przeszlości




- Ja po tym nie przejde - skrzywiłam się na sam widok bijącej czerwieni pod moimi nogami
- No to piątka, bo ja też nie. Wchodzimy jak wszyscy? - czytał mi w myślach, ale jednak...
- Nie sądzisz, że dalej nas nie wpuszczą?
- Masz rację - zamyślił się - na cztery? - podniósł prawą brew
- 3... czteeery! - podbiegliśmy do drzwi prawie nie zauważeni. Obok stała grupka vipowskich fanów.Ujrzałam Nialla w koszulce Free Hugs przytulającego się do nastolatek. W końcu podleciał do mnie, bałam się, że mnie rozpozna.
Przytulił mnie jak każdą
- Znamy się - pokierował palcem w moją stronę
- Co proszę? - tylko nie to. Było już tak nieźle.
- Moje barki nigdy się nie mylą. Musiałem Cię kiedyś przytulić - stoi drapiąc się o podbrudek
- Aaaa ! Tak, byłam raz na Wasyzm koncercie razem z przyjaciolka - wykrecalam sie jak moglam
- To super ! - przytulil mnie jeszcze raz i spojrzal sie na Mata'
- Aaaa to Was dzisiaj gościmy ! Znając życie pewnie nie raz. Kończymy z koncertami na te cztery miesiące... tak wgl Niall jestem - podali sobie ręce. Spojrzałam się na Mata i co gorsza widziałam ogromny i szczery uśmiech
- Mat - jeszcze wiekszy uśmiech. Szturchnęłam go w ramie'
- Do zobaczenia poźniej - Niall poleciał za nim zdarzylam cokolwiek powiedziec.
Co tu opowiadać? Niall przytulał najlepiej na świecie nie równał się z nim, ani Mat, ani nawet On.
- Nie wierze, że to mowie, ale jest spoko - Mat wyrwał mnie z zamyśleń - Nie będzie tak źle. Może zakumplujesz się z ich dziewczynami.
- Dobra ekipa sie zapowiada - udałam
- Chodź już - uśmiechnął się czule i otworzył przede mną wielkie, ciężkie drzwi z napisem ,, One Direction". Wnętrze wyglądało jak salon z wielkim oknem, z którego widac było całą arene. Akurat trafiłam na moment, w którym Harry dawał kwiaty Directionerką.
Był takim czułym i opiekuńczym chłopcem*

***

Był słoneczny dzień. Miałam na sobie czerwoną sukienkę, która swobodnie falowała na wietrze i sandałki na koturnie. Stałam akurat pod wielkim dębem z zamkniętymi oczami.
- Możesz otworzyć oczy! - krzyknał Hazza
Zobacyzłam niebieski kocyk, na którym było pełno słodkości... od truskawek po babeczki, karton soku i różyczka w wazonie...
- Proszę - którą mi wręczył
- Jakie to urocze - westchnelam wachajac roze
- Jako Twój najlepszy przyjaciel mam za zadanie pocieszac Cię i być przy Tobie w każdej chwili - powiedział z ogromnym usmiechem na nieskazitelnej twarzyczce.

***

Tak mi go brakowało...

2 godziny później...

Siedziałam kompletnie zanudzona zjadając już chyba piątego rogalika.
- Darcy, ogarnij się, bo przytyjesz - rzuciłam nadgryzionego rogalika do kosza i rzuciłam się na fotel.
- Oj, wiem, że Ci się nudzi - Mat usiadł na oparciu i przytulił mnie do siebie. Dopiero teraz do mnie dotarło
- Mówiłeś, że trzech ma dziewczyny? - dociekliłam
- Tak. Z tego co pamietam to wolny jest ten cały Niall i taki w loczkach - ach... no tak. Minęło tyle czasu. Oczy mi się zeszkliły, ale próbowałam powstrzymać się od płaczu.
Teraz liczyło się tylko to, zeby mnie nie poznali. Zaczeli wchodzic do pokoju. Słyszałam rozmowe Nialla i Harrego
- Co Ty gadasz. Lepiej se zamknij. To nie możliwe. Masz szczescie, ze on Cie nie usłyyy...- Hazza stanął na przeciwko mnie - a jednak - powiedział cicho do Nialla.
A ja wiedziałam już co jest grane.



środa, 27 marca 2013

II rozdział - Powrót do przeszłości


- Ale One Direction? Czemu nie Linkin Park - machnęłam ręką - Wiesz jak bardzo lubie LP
- Tak, wiem, ale tu chodzi o rozgłos. Taki kontrast w przyjaźni - chciał mnie przytulić. Przyjaźń oznaczała 24/7 z 1D
- Ile ta pseudo przyjaźń ma potrwać? Myślałeś wgl o tym, że będziemy mieć mniej czasu dla siebie? - próbowałam mu wybić ten głupi pomysł z głowy.
- Do 4 miesięcy. Gdy wychodze z chłopakami... - wszystkie słowa opierały się na rozwiniętej gestykulacji i próbie zbliżenia się do mnie - jakoś Ci to nie przeszkadza.
- Chyba och nie zostawisz? - atakowałam z każdej strony - A jeśli rzeczywiście zakuplujesz się z tam tymi? Nie mam zamiaru wyjeżdżać za pół roku w ich światową... trasę - Boże skąd ja to wiedziałam. Bezsilnie usiadłam na łóżku, a Mat obok mnie.
- Jakoś to wszystko pogodzimy, zobaczysz - zaczął głaskać mnie po głowie, a ja sie przybliżyłam. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Myślisz, ze potrafiłbym zaprzyjaźnić się z jakaś bandą lalusiów? Posłuchaj chociażby ich imion... Louis*

***
- Spójrz się na mnie no! - darł się na cały dom - No, no prosze Cie Daaaarcy! Darcy Miller... - udawał poważnego. Aż odłożyłam książkę.
- Nareszcie. Jak nie jestem w centrum uwagi to mnie szlak trafia - to rzeczywiście powiedział poważnie. Ostatnio był taki sztywny, gdy jakaś fanka zachłannie wysyłała kwiaty Harremu.
- No co tam chcesz? - odezwałam się pierwszy raz.
- Uwielbiam Twój głos, jest taki matczyny i opiekuńczy. Wgl powinnaś chodzić z Liamem. - położył ręce na biodrach
- Jak Cię Niall usłyszy to będziesz miał przerąbane - przerwałam mu i zaśmiałam sie.
- Patrz na to ... - założył królicze uszy - I'm Louis and I like carrots! - zaczął kicac po całym domu przewracając wszystko co napotkał na swojej drodze. Na co wybuchłam wielkim śmiechem
- Co na to Eleanor? - tłumiłam śmiech
- Eeee - podrapał się po głowie zdejmujac uszy - pokazywałem jej to z 16 razy... Znudziła się i na koniec dała mi marchewke. - na twarzy Louisa pokazał się wielki uśmiech, który tak uwielbiałam

***

Zdążył już wymienić chyba wszystkich
- A to najlepsze... - albo i nie, ale musiałam mu przerwać
- OK! Rozumiem... - inaczej nie dało się tego zatrzymać . Wiedziałam, ze bedzie to przy mnie krazylo.
- To jak? Pójdziesz ze mna? - podniósł brew
- Tak Kochanie, pójde z Toba - wymusiłam uśmiech
- Oooo dziękuję - odwzajemnił uśmiech
- Jak wszedłeś? - zdziwiłam się
- Nie zamknęłaś drzwi. Jestem bandytą, którzy pszyedł Cie porwać i obrabować Twoje mieszkanie - przewrócił mnie na łóżko i leżał nade mna całując, a potem zjeżdżał na szyję
- Ty też nie jesteś bez winy. Zostawiłeś Pume - wytknęłam mu
- Skoro zostaje na noc - uśmiechnął się szelmofsko dalej nie będę Wam pisać co się działo, bo chyba zdajecie sobie sprawę. Wiem, ze przynudzam Wam Matem i czekacie na więcej One Direction. No niech będzie...
Rano założyłam jego koszule i poszłam do kuchni. Złapał mnie od tyłu i wyrwał z zamyślenia
- O czym tak dumasz? - pocałował mnie w policzek
- O tym jakby się wywinąć z koncertu - rzuciłam to co myślałam
- Dasz rade. Wierze w Ciebie - pogłaskał mnie po głowie - a teraz jakbyś mogła zrobić śniadanie. - Zabrałam sie za jakas durna jajecznice. Potrzebowałam jakiejś rady, pomocy np. od Liama *

***
Siedziałam na kanapie zmartwiona i roztrzesiona wtulona w Niego. Żadnej odpowiedzi tylko ciagle "nie wiem nic wiecej" i tak w kółko. Zaraz obok usiadł Liam.
- Co robimy? - skierowałam wtedy do niego liczac na konkretna odpowiedz. Babcia Ellen była już na skraju ze śmiercia. Potrzebny był przeszczep szpiku, ale ja byłam w dzieciństwie bardzo chorowita i mój się nie nadawał.
Z reszta On i tak był przy swoim, że nigdy nie pozwoli mi na tę operację. Hipokryta, sam miał już jedną nerke. Wracając do sprawy poszukiwania dawcy. Wiedziałam o istnieniu jakiejś ciotki tylko nie miałąm o niej zielonego pojecia.
Przeszukalam caly dom w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji, ale nic.
- Lou do cholery! Portfel! Twój! Now! - wkurzył się na niego, ale niezbyt wiedziałam o co chodzi
- Nie drzyj sie tak na niego - postawił się Harry. W tym momencie dobiegł Louis. - o bija sie o mnie. zawsze na to czekalem. - Louis sprawil, ze chodz na chwile na mojej twarzy pojawil sie usmiech.
Liam wyciagnal mala karteczke z portfela Lou
- Chodz - powiedział łapiac mnie za reke . Bylismy w kuchni.
- Tylko ja wiem o tym i nikt inny - wskazał na karteczke. Nawet żaden z chłopaków. - Pomyślisz, że to głupie, ale tu jest jeden z numerow do CIA. Załatwie Ci tą sprawe z ciotka, ale musisz siedziec cicho - byłam zszokowana wsyzstkim . Nie wiedziałam co mówić, więc tylko przytakiwałam.
***
 Byliśmy już na miejscu. Tłum piszczących nastolatek i inne takie. Wszystko przypomniało o Nim... ach...

KOMENTUJEMY!

poniedziałek, 25 marca 2013

HELP ME!

Potrzebuje osoby, która zrobiłaby mi świetny szablon na bloga. Chętne osoby pisać na alika8@op.pl
Będę bardzo wdzięczna. Prowadzę fan page'a więc mogę Was potem zareklamować :)

I rozdział - Powrót do przeszłości


Wracając do mojego, tak mojego zawsze pustego domu, rozmyślałam nad nową notką na blogu, którego prowadziłam. Jedyne, ale za to bardzo korzystne źródło mojego utrzymania.
Jasne, Darcy Miller to ja. Powinniście zorientować się już na początku. Moja Internetowa popularność rosła w siłę z kolejną notką. Całe szczęście nikt nie wiedział kim jestem,
prócz paru celebrytów. To w sumie dawało mi jeszcze większą satysfakcję z tego co robię. Weszłam po schodach do pustego - jak wcześniej wspomniałam, domu. Był taki jak chciałam, nie popadał
w skrajności. Co do cala, cała ja. Do okoła było pełno książek, zeszytów , notatników... wszystko dostepne w użytkowaniu. Na podłogach zawsze poduszki, w sypialni wielkie łóżko. Darowałam sobie coś takiego jak
telewizor. Porywałby zbyt dużo mojego cennego czasu.
- Tak, mój mały świat - powiedziałam to patrząc masę zdjęć przyczepionych do wrzosowej ściany mojej sypialni. Zwykle prócz mnie i rzeczy, z którymi wiązałam swoje małe przeżycia była też Alice. Ależ oczywiście,
chodzi o Alice Grey. - fotograf. Znane w całym Londynie z onedirectiondreamorlive.com i secodnlive.com. Co do pierwszego 0 długa historia, która zarosłą kurzem.
"Secondlive" to było nasze wspolne dziecko. Środek utrzymania wystarczający na opłacenie rachunkow, a po 4 miesięcznym oszczedzaniu nawet na nowe Laboutin, których tak mój...
właśnie. Obok Alice widniały równiez zdjęcia Mata. Mat był moim chłopakiem od siedmiu miesięcy. Był kochany i troskliwy, a do tego nieziemsko przystojny. Zawsze zastanawiałam się, czym sobie na niego zasłużyłam, bo na pewno nie przeszłością,
do której nie chce wracać. Mat jest moim aniołem stróżem. To on się mną przez cały czas zajmuje.Obok Mata Wisiało zdjęcie babci Ellen. Cudowna kobieta.
- Alice, Mat i babcia Ellen - powiedziałam spoglądając na zdjęcie w ramce, które stało sobie tuż przy mojej lampce nocnej.
Zdjęcie rodziców, zgineli w wypadku samochodowym ponad 2 lata temu. Usiadłam na łóżku i przytuliłam się do zdjęcia, zaczęłam rozmyślać, jakby to było, gdyby teraz tu byli.
- Darcy! opanuj sie. - powiedziałam, gdy poczułam pierwsze łzy spływające po moich bladych od lęku polikach. - Jesteś samowystarczalna zapamiętaj to! Nikt do szczęścia nie jest Ci potrzebny. - Myślicie, że próbowałam siebie oszukać?
A w życiu. Zawsze byłam zdana sama na siebie. Równie dobrze poradziłabym sobie bez tych wszystkich ludzi. Nie powiem cieszę się, że są, jednak ich brak nie przewróciłby diametralnie mojego standardowego życia.
Odłożyłam ramke i wzięłam na kolana mojego różowego laptopa i zalogowałam się na AQQ. Od razu wskoczyła mi wiadomość od Alice
- Błagam Cię mogę zareklamować onedirectiondreamorlive.com na secondlive.com? Ten blog całkowicie się zastał od miesiąca. - na samą tę nazwę ciarki przeszły mi po plecach.
- Jasne. Co Cię wzięło, żeby tam wejść? - dalej nie ogarniałam po co tam zagląda
- Blog jest cały czas aktualizowany przeze mnie. To Ty nie byłaś tu od... Może zmieńmy temat - na samą myśl zacząl boleć mnie zołądek
- Aktualizowalaś wszystko? - byłam w szoku
- Tak. Kiedy ostatnio byłaś na Twitterze? - Ja mam twittera? To jedyne co chodziło mi po głowie
- O Boże! Mój twitter! - cóż się dziwić. Samo dojście do mojego normalnego stanu psychicznego zajęło mi pół roku. Konta społecznościowe, by mi w tym nie pomogły. - Nie była tam dawna. Zbyt dużo wspomnień. Jesli mi go wyczyścisz to wejde tam
- Twój ostatni tweet jest z 3 listopada 2011, ale obserwuje Cie nadal ponad 2 miliony osób
- Usuń wszystko to tam wróce
- Jasne. Już wszystko skasowałam - Zalogowałam się na średniowiecznego twittera. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to moje stare zdjęcia. Blond włosy - zaśmiałam się.
Mój kochany piesek, którego dostałam od niego, gdy jeszcze obiecywał, ze skończy się na przyjaźni. Moje tło z Led Zeppelin. Uśmiechnęłam się na samo spojrzenie.
Zmieniłam je na happysad. Czas zacząć działać.
" Siema misie! Wróciłam i będę tu z Wami. W weekend wstawie fantastyczny post na secondlive.com" Od razu znalazły się odpowiedzi typu "czekaliśmy na Ciebie!"
Większość jednak dotyczyła jego. Od razu je kasowalam. Czułam jednak, ze od teraz na blogu pojawi się więcej osób. Usłyszałam jak otwierają się drzwi, a na moje łóżko wskoczyła Puma
-suczka Mata. Co oznaczało tylko tyle, ze Mat wrócił z tygodniowych odwiedzin u rodziców, na które nie chciało mi się jechać.
- Mat! - rzuciłam mu się na szyje, gdy tylko stanął w progu. Wtuliłam się w niego jak najbardziej tylko potrafiłam. Po chwili odchyliłam głowe, by spojrzeć w jego głębokie, intensywnie zielone oczy.
- Cześć. Kocham Cię - usmiechnął zarzucając grzywką. Mój cały, mój, mój wysoki brunet, mój ideał. Co dziwne nie miałam konkretnego idealu.
A no tak! Gdy był On, nie było miejsca ideały... KONIEC! to jednak dalej zbyt ciężki temat.
- Co u rodziców? - zapytałam, chodz szczerze mnie to nie interesowało.
- Wszyustko w porzadku. Mama pytała czemu nie przyjechałaś - mrugnął prawym okiem - Chyba Cię lubią. Jak sądzisz?
- Być może - wzruszyłam ramionami - Jakie mamy plany na weekend?
- Właśnie! Moj menager stwierdził, że dobrze będzie, gdy zakumpluje się z jakąś grupą popową. - Mat był wokalista i gitarą prowadzącą The Black Band.
- Popową? - zdziwiło mnie to, czysta komercja
- Tak, wiem jaki masz do tego stosunek, ale niestety. A więc mam dwa vipowskie bilety na Jeden Kierunek, czy coś takiego - serce mi stanęło.
W tym momencie marzyłam by powiedział... ,, przecież żartuje Nicki Minaj, Shakira" czy cokolwiek innego, ale nie
- One direction? - rodziawiłam usta.
- O! To. Mam prośbę do Ciebie. Trójka z nich ma dziewczyny, dobrze byłoby, gdybym też przyszedł z Tobą - podniósł brew czekając na odpowiedź.

CZY DARCY POJDZIE Z MATEM NA KONCERT? CO STANIE SIE DALEJ? I CZEMU TAK NAPRAWDE DARCY NIE CHCE WYBRAC SIE NA TEN KONCERT. KOMENTUJCIE!

wtorek, 19 marca 2013

z happy endem o Niallu


Byłam ze swoim chłopakiem już od ... kurcze od pół roku. Jak ten czas szybko leci. Mieszkałam przez ten czas z Niallem i bandą niezrównoważonych 4 chłopaków.
Jeden hodował gołębie i wżerał marchewki, drugi był zboczony i miał świra na punkcie kotów, trzeci chodził po domu w samych bokserkach i all time palił fajki, a czwarty, bał się łyżek i hodował dwa żółwie.
Nie powiem, życie miałam ciekawe. Niall był strasznie opiekuńczy wobec mnie, chłopcy lubili spędzać ze mną czas, a ja z nimi. Do tego chłopcy mieli wspaniałe dziewczyny, z którymi lubiłam spędzać czas.
Tego dnia byłam z nimi na zakupach. Chodziłyśmy sobie z El, Pez i Dan po sklepach. Akurat zrobiłyśmy sobie małą przerwę na kawę, gdy zadzwonił telefon Eleanor.
- Co?, ale... rozumiem. mam jej...? jasne. - jej oczy latały po nas trzech, a ja byłam strasznie nie spokojna. W końcu odłożyła telefon.
- Louis, do mnie dzwonił. Chłopcy ścigali się na motorach... konkretnie to Liam i Niall - razem z Dan złapałyśmy się za twarze
- Z Liamem wszystko w porządku, tylko... Niall. Nie wykręcił na zakrecie - do głowy przychodziły mi tylko same złe rzeczy. Byłam zdenerwowana na tyle, że nie mogłam się odezwać. El złapała mnie za rękę
- Alex, spokojnie. Niall w ciężkim stanie leży w szpitalu, ale wyjdzie z tego. Potrzebuje tylko paru tygodni - zaczęłam płakać, a dziewczyny od razu mnie przytuliły.
Pojechałyśmy do szpitala , znudzona recepcjonistka wskazała nam sale nr 69. W korytarzu stali chłopcy. Chcieli mnie pocieszać, przytulać, ale ja się nie dałam. Od razu wpadłam do sali.
Zobaczyłam go tam, podłączonego do tych wszystkich urządzeń. Usiadłam obok i zaczęłam płakać. Po godzinie zasnęłam. Śniło mi się naszą wspólną przyszłość, piękny dom, dwójka dzieci.
Obudził mnie ścisk dłoni. Tak, poczułam jak ktoś ściska moją dłoń. Była to ręka Nialla. Otworzył oczy
- Niall - przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko mogłam.
- [T.I.], kocham Cię - uśmiechnął się w moją stronę, a po poliku zaczeła płynąc mi łza.
- Ja Ciebie też Niall... - chciałam dokończyć, ale mi przerwał
- [T.I.], teraz jestem już pewny swojej decyzji. Przepraszam, że w takich warunkach, ale ... wyjdziesz za mnie? - zapytał z rozpromienioną twarzą, a w jego oczach tańczyły iskierki
- Tak - na te słowa pocałowałam go...

Emily VIII


VIII rozdział
_________________________________________________

Żyliśmy wspaniale przez kolejne dwa miesiące, aż pewnego dnia...

Siedziałam u Katie. Opowiadałyśmy sobie o naszych wspaniałych chłopakach. Kat zaczęła chodzić z moim bratem. Od dawna miałam nadzieję, że się zejdą.
- O Boże Kat, jestem taka szczęśliwa - powiedziałam popijając łyka kawy.
- Ja też - była cała rozpromieniona - a co tam u Ciebie i Zayna?
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz
- O wilku mowa - odebrałam - No cześć Kochanie. Vas happenin?
- Nic, tylko o której będziesz u mnie? - zapytał
- U Ciebie? - zdziwiłam się - Miałam spać u siebi. Jutro mamy podwójną randkę z Kat i Niallem.
Na samo wspomnienie o tym Katie zaczęła skakać, a ja tłumiłam śmiech
- I co z tego?
- To, że muszę się uszykować. - powiedziałam tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie
- To weźmiesz rzeczy i przyjadę po Ciebie. O której mam wpaść?
- 11.00 pm ? - zaproponowałam
- Tak, późno? - posmutniał
- Tak, póki co jestem u Kat i obgadujemy Waszą dwójkę.
- Hahaha, odpłacisz mi się za to. Do 11!
- Pa, kocham Cię
- Ja Ciebie też - rozłączył się
- Oooo miłość jest taka piękna. Niall wreszcie zdał sobie sprawę z tego co Wam zrobił - usprawiedliwiała go
- Czasami myślę, że gdyby nie tam to zdarzenie, moja miłość do Zayna i jego do mnie nie byłaby tak silna. Rodzicom też jestem wdzięczna za to jak go przyjęli.
- No z tym miałaś szczęście. U mnie było trochę trudniej, ale to wyłącznie, dlatego że nie miałam nigdy chłopaka, ale wydaje mi się, ze już go zaakceptowali i chyba nawet polubili.
- Ogromnie się cieszę. Niall to wspaniały chłopak - poklepałam ją po ramieniu i spojrzałam na zegarek. Było po 9.00 pm. - Będę się zbierać . Pa - przytuliłyśmy się na
pożegnanie
- Pa, Kochana. Do jutra!
Gdy wyszłam było już bardzo ciemno. W głowie miałam tylko jutrzejszą randkę. Gdy zostało mi jakieś 250 m od domu usłyszałam krzyki za rogiem. Spojrzałam zza płotu
i zobacyzłam jak jakiś facet próbuje zgwałcić nastoletnią dziewczynę. Od razu pobiegłam w ich stronę, odepchnęłam gościa, a ten upadł na ziemię
- Uciekaj! - krzyknęłam do dziewczyny, a ta zaczęła biec. Mężczyzna zdążył się podnieść
- Pożałujesz tego! - złapał mnie za ramiona na tyle, ze nie miałam jak mu się wyrwać. Potem widziałam tylko ciemność...

<oczami Zayna>

Te dwa miesiące były najpiękniejszymi w moim życiu. Skakałem po mieszkaniu szykując się, jak mały chłopiec. Właśnie wypadłem z łazienki, gdy zobaczyłem na wyświetlaczu nie odczytanego smsa
- Katie? - zdziwiłem się

,, Jest u Ciebie Emily?"
Miałem złe przeczucia, więc od razu do niej zadzwoniłem

- Nie, a co jest?
- Wyszła ode mnie godzinę temu i jeszcze nie wróciła do domu. Droga zajmuje jej zwykle 20 minut. W ogóle nie odbiera ode mnie telefonu. Zdzwoniłam do Nialla, ale ten jest u chłopaków też nie może się do niej dodzwonić. Myślałam, że może poszła do Ciebie
- Nie, nie ma jej u mnie. Idę jej szukać!
- Zayn...
- Tak?
- Uważaj na siebie. Ona nie przeżyję, jeśli Tobie się coś stanie. Wiem, że jesteś w tym momencie zdenerwowany i zdolny do głupstw
- Nie martw się o mnie -rozłączyłem się i wybiegłem z domu. W pierw pobiegłem pod dom Emily, ale nikogo w nim nie było. Potem przebiegłem chyba z 10 razy drogę od Emily do Katie,
łącznie z załukami. W końcu stanąłem, by się zastanowić, kiedy mój telefon zadzwonił
*Niall*
Szybko odebrałem
- Szpital św. Marii. Jak dojedziesz to Ci powiem - rozłączył się. Tylko po to, żeby nie wyprowadzić mnie z równowagi jeszcze bardziej. Miałem to szczęście, że
szpital był tylko dwie ulice od domu Kat. Wbiegłem do recepcji
- Emily Horan. - powiedziałem stanowczo
- Sala operacyjna, 2 piętro. - powiedziała znudzona recepcjonistka.,,Jak to sala operacyjna? Co się z nią stało?"
Nie czekałem na winde tylko pobiegłem od razu na drugie piętro. Na końcu korytarza widziałem zapłakaną Kat, Nialla i chłopaków.
Pobiegłem w ich stronę
- Co się stało ? - ręce całe mi się. Niall wziął mnie na bok.
- Według zeznan, gdy wracała od Kat zauważyła jak jakiś mężczyna chce zgwałcić jakąś nastolatką, uratowała ją, ale sama musiała zapłacić, wbił jej nóż w żołądek.
Dzięki temu, że młoda nie bała się zadzwonić na policję szybko znaleźli Emily, ale jest w bardzo ciężkim stanie. - nie wierzyłem w to co mówi - Harry, weź go
- Nie nigdzie, nie pójdę będę tu siedział cały czas i czekał na Emily, aż do momentu wyjścia ze szpitala! - oparłem się o ścianę i zsunąłem na płytki.
operacja trwała 3 godziny. Na korytarzu nie było słychać nic po za łkaniem Kat i pocieszeniami Nialla. Chłopacy też byli bardzo zdenerwowani. W końcu drzwi się
otworzyły i zobaczyłem Emily na łóżku podłączoną do tych wszystkich urządzeń. A za nią wyszedł lekarz. Niall widział moje rozerwanie
- Idź z nią, ja porozmawiam z lekarzem
- Dziękuję Ci - poklepałem go po ramieniu, a z jego oczu spłynęły łzy
- Niall proszę Cię tylko nie Ty. Jeśli Ty nie będziesz się trzymał to już naprawdę nikt.
- Pogadamy potem! Idź! Rodzice przylecą jutro - i jak na rozkaz pobiegłem do sali Emily. Była taka bezbronna, taka krucha. W końcu nie wytrzymałem. Rozpłakałem się jak małe dziecko.
Pomyśleć, że mogłem ją od tak stracić. Siedziałem tak przy niej całą noc, w końcu zasnąłem. Śniła mi się ona, a raczej my, nasza przyszłość. Staliśmy przy różowym łóżeczku.
Miała małą dziewczynkę na ręku, a ja je obie przytulałem. W końcu poczułem szturchanie w ramię.
- Chodź. Zostaw ją na chwilę samą. Rodzice przyjechali - przez chwilę się zawahałem, ale poszedłem za nim. Na korytarzu minąłem się z Panią i Panem Horan.
Mama Emily była w fatalnym stanie. Przytuliła mnie jak syna, a z oczu zaczęły ciec mi łzy.
- Zobaczysz będzie dobrze. Jeszcze będziemy szykowali nam ślub zobaczysz - uśmiechnęła się przez łzy. Weszli do sali, a ja podszedłem do Nialla
- Nie wiem co mam robić - usiadłem na krześle.
- Nie możesz nic zrobić - potwierdził Niall
- I to jest właśnie najgorsze, że ona tam leży...
- Proszę, nie - Niall mi przerwał. Widać było jak jest załamany
- Gdzie Kat?
- Zemdlała nam. Byłem przy niej godzinę. Teraz poprosiłem chłopaków, żeby się nią zajęli. Powiedzieli, ze przywiozą ją jak tylko będzie chciała. Co się pewnie stanie zaraz po obudzeniu, czyli za jakieś 15 minut.
Widać, że nie daje sobie rady. Z resztą jak my wszyscy. Po godzinie rodzice wyszli z sali, a wszedł do niej Niall

<oczami Nialla>

Usiadłem obok niej i nie wiedziałem co mam zrobić.
- Co tam siostrzyczko? Wiemy, wiemy wszyscy, ze ta bajka nie skończy się tak. Głęboko w to wierzymy. Zostaniesz z nami, czy tego chcesz, czy nie - zacząłem mówić przez łzy
- Mieliśmy iść dzisiaj na podwójną randkę, pamiętasz? Kto by pomyślał, że zaakceptuje Wasz związek z Zaynem. Jesteście wspaniałą parą. Nie zawiedź go, nie zawiedź rodziców, Katie, mnie.
Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale Lou, Liam i Harry również strasznie się do Ciebie przywiązali. Nigdy nie widziałem ich tak zrozpaczonych, a przecież znaliście się tylko dwa miesiące.
2 miesiące. Pamiętasz tam tą imprezę ? Zachowywałem się jak czterdziestoletni ojciec, hah. Proszę Cię Emily, nie odchodź! - zacząłem już zupełnie płakać. Poczułem rękę na swoim ramieniu.
Odwróciłem głowę i zobaczyłem zalaną łez Kat.
- Powinnaś teraz odpoczywać - zwróciłem się do niej
- Nie, Niall, nie w takim momencie. - pokiwała przecząco głową.
- To chodź chociaż ze mną do kawiarni na dole.
- Dobrze. A Ty Emily, proszę Cię obudź się. Nie przeżyłabym, gdyby coś Ci się stało. Jesteśmy jak siostry, zapamiętaj to! - zaczęła co raz mocniej płakać. Przytuliłem ją do siebie
- Już dobrze, chodźmy stąd. - przed wejściem stał Zayn

<oczami Zayna>

Od pół godziny miałem wrażenie, że jak tam nie wejdę to coś się stanie. Usiadłem obok niej i objąłem jej rękę. Dalej była piękna. Jej falowane włosy opadały na jej ramiona, usta były prawie sine, ale
to nic nie zmieniało
- Wiesz o tym, ze dzisiaj mijają dwa miesiące jak się poznaliśmy? Jasne, że wiesz. Jesteś w końcu tak strasznie pamiętliwa. Pamiętasz zapewne i to, ze wtedy na polanie powiedziałem ... - po polikach zaczęły mi lecieć łzy, a mój głos drgał
- Ci po raz pierwszy, że Cię kocham? I jak obiecałem, że nigdy nie pozwolę, żeby cokolwiek Ci się stało? Złamałem obietnicę, złamałem obietnicę najważniejszej osobie w moim życiu, ale nie złamie tej najważniejsze. Będę Cię kochał na wieku.
Tylko proszę Cię nie umieraj. Twoi rodzice planowali nam ślub, ja zaręczyny za miesiąc, a razem wymyślaliśmy imiona dla naszych dzieci! Masz takie wspaniałe życie przed sobą! Nie zostawiaj mnie proszę. Kocham Cię Emily! - klęczałem przy jej łóżku.
Po chwili poczułem jak jej dłoń ścisnęła moją. Zamrugała oczami, tymi pięknymi fiołkowymi oczami... spojrzała na mnie i powiedziała dość nie wyraźnie:
- Będę Cię kochać na wieki... - zamknęła oczy. Nie wierzyłem w to!
- Lekarza! lekarza! - zacząłem się wydzierać w stronę korytarza. Spojrzałem na respirator, a na nim pojawiła się prosta, ciągła linia. - Nieeee! Nie rób mi tego. Skuliłem się w kłębek. Do sali wleciała reszta. Słyszałem tylko łkania.

Rok później...

Codziennie przychodziłem w to miejsce, zawsze w garniturze, tak jak lubiła i codziennie z jedna białą różą, taką którą kochała.
- Witaj Kochanie - powiedziałem kładąc róże na grobie - Słyszałaś już pewnie, ale Ci przekarzę. Twój brat oświadczył się Katie. Muszę Ci się pochwalić, że Niall
poprosił mnie na świadka. Harry i Louis są razem tak jak podejrzewaliśmy, a Liam w końcu zdał się na odwagę i wyznał co czuje do Danielle. Zapytasz pewnie co ze mną.
A ja dalej mocno Cię kocham - uśmiechnąłem się do jej zdjęcia...

KONIEC

Emily VII


To już VII - przedostatni rozdział
____________________________________________________
Oczywiście od razu nie odjechaliśmy, bo Mr.Malik musiał sie przejrzeć w każdym lusterku.
- Emily, mam prośbę - w końcu zwrócił się do mnie z błagalnym wzrokiem
- Tak? -zapytałam
- Popraw mi ten włos - wybuchłam głośnym śmiechem poprawiając kosmyk włosów. - Z mojej urody sie nie śmieje - oburzył się, a ja cały czas tłumiłam śmiech.
- Już, dobrze, jedźmy - pocałowałam go w polik - nie mogę się doczekać. Widać było od razu, że urósł o dobrych kilka centymetrów. Jechaliśmy i jechaliśmy, a ja marzyłam,
żeby się do niego przytulić. No nic, musiały wystarczyć mi tylko drzwi pasażera. W końcu staneliśmy przy jakiejś drodze.

<oczami> Zayna>

Tak, zgadza się to była ta polana, na której ostatnio wypłakiwałem się. Gdy tylko wyszedłem z wozu pobiegłem otworzyć jej drzwi. Wpatrzony w jej oczy odleciałem na moment.
- Co jest? - spytała zdezorientowana
- Nic, tak tylko utonąłem w Twoich oczach - wtopiłem swoje usta w jej.
- To gdzie idziemy? - ponagliła
- Ja z Tobą to mogę nawet na koniec świata - przytuliła mnie mocno
- Ja z Tobą też. Trudno, najwyżej będziemy się kręcić w kółko. A tak serio to co to za niespodzianka?
- Jesteś strasznie niecierpliwa - zaśmiałem się
- Lubi się kogoś po mimo jego wad - wypomniała mi . Zaczęła przygryzać dolną wargę. Myślałem, ze nie wytrzymam. Szybko przytuliłem ją do siebie
- Chodźmy już. - pociągnąłem ją w stronę polany

<oczami Emily>

Nie wierzyłam w to co zobaczyłam, w to magiczne miejsce. Dookoła nas był las, a my staliśmy na wielkiej polanie. Dalej nawet było widać staw. Gdy podeszliśmy dalej zauważyłam
kosz piknikowy i koc, do którego prowadziła droga z płatków różanych przedzielona kreską.
- Boże Zayn, jak tu pięknie - cały czas się rozglądając i nie wierząc w to co widzę. W tym momencie z za drzewa wyskoczyła sarenka. Szliśmy po drodze s płatków, aż doszliśmy do
wspomnianej wcześniej kreski. Nawet nie pytałam, wiedziałam, że mi wytłumaczy.
- Ta polana jest moim drugim domem spędziłem tu całe dzieciństwo i...yy... noc z soboty na niedzielę... - przerwałam mu w tym momencie
- Przepraszam, że przerywam Ci w tak ważnym momencie. Ogromnie się cieszę, że mnie tu przyprowadziłeś - widziałam zdezorientowanie na jego twarzy - ale ... jak to spędziłeś
tu całą noc? Sam? Czyś Ty kompletnie zgłupiał?! - z nerw popłynęła mi łza
- Kochanie, przestań - przytulił mnie do siebie - Żyje!
- No to jest rzeczywiście powód do radości - skrzywiłam się ocierając mokre poliki - No niech będzie - wytknęłam mu język, a on się zaśmiał
- A więc... o to ta kreska ma oznaczać przeniesienie ukochanej do domu - nie zdarzyłam nic powiedzieć, bo podniósł mnie i położył na kocu i sam położył się obok mnie.
Zaczął głaskać mnie po włosach. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy
- Wierz mi - zaczął mówić - nie powiedziałem tego jeszcze żadnej kobiecie w moim życiu, prócz mojej mamy... Kocham Cię - po tych słowach mocno mnie przytulił.
Tak jakby chciał obronić mnie swoim ciałem przed całym światem.
- Też Cię kocham Zayn - wyszeptałam.
- Obiecuję Ci, że nigdy przy mnie nic złego Ci się nie stanie. Nie dopuszczę do tego, żeby ktoś Cię skrzywdził.- Pocałował mnie w czoło.
Leżeliśmy tak przez dobre 5 minut, aż piękną, romantyczną ciszę przerwało głośne burczenie mojego brzucha
- Hahahah o nie wierze. No tak siostra Nialla Horana. Czego się mogłem spodziewać - tarzał się ze śmiechu po kocu
- Bardzo śmieszne - odburknęłam
- Mam w koszu kanapki, ale coś mi się wydaje, ze tym razem one nie wystarczą. - już miałam mu coś odpowiedzieć - Jedziemy do mnie?
- Niech będzie - łaskawie mu przytaknęłam. Objął mnie i poszliśmy do samochodu.
Na kolację zjedliśmy spaghetti. Nie obyło się bez bitwy na żarcie. Poszłam do lustra, a Zayn złapał mnie od tyłu
- Jesteś piękna - pocałował mnie w polik
- Tak? Tylko jak ja teraz wrócę do domu? - załamałam ręce.
- To nie wracaj dzisiaj od domu - zaproponował
- Serio mogę zostać? - dopytałam
- To ja wchodzę przez Twój balkon, włamuję Ci się do domu i zostaje na całą noc, a Ty jeszcze się pytasz, czy możesz? - zaśmiał się
- z Mojej strony to, aż tak karalnie nie wyglądało. Wyolbrzymiasz - machnęłam ręką i wystukałam smsa do Nialla, że zostaje na noc u Zayna.
Ten wieczór był wspaniały. Oglądaliśmy filmy co chwila się szturchając gilgotając, aż w końcu całując się wylądowaliśmy u Zayna w pokoju. Nie wiem co się ze mną stało, ale w pewnym momencie zdjęłam jego koszulkę, pod którą
ukazał się pięknie umięśniony brzuch. Moje ręce błądziły po jego ciele. Zayn w pewnym momencie złapał moje nadgarstki.
- Na pewno tego chcesz? - dopytał. Był taki kochany i troskliwy.
- Tak Zayn, na pewno. Tylko to jest mój pierwszy raz - odpowiedziałam
- Rozumiem - uśmiechnął się i pocałował w czoło. Ta noc była magiczna. Pierwszy raz z pierwszą miłością, a do tego ufałam mu bezgranicznie.
Nic piękniejszego nie mogłam sobie wymarzyć. Gdy skończył, położył się obok mnie, nakrył kołdrą i namiętnie pocałował.
- Kocham Cię, Emily - wyznał
- Ja Ciebie też, Zayn. Obiecaj mi, że będziesz mnie kochal do śmierci - poprosiłam
- Nie mogę Emily. Moja miłość do Ciebie będzie trwała, ooo wiele, wiele dłużej - w tym momencie stykaliśmy się czołami, a ja czułam się naprawdę bezpiecznie.
CDN...

Emily VI


VI rozdział
__________________________________________

- Musiymy pogadać - moim oczom ukazał się Niall.
- Chodżmy na górę - wolałam, żeby rodzice nas nie słyszeli, a tym bardziej się nie wtrącali. Niall zamknął za sobą drzwi.
- A więc? - oparłam się o jego biurko
- Chciałem Cię przeprosić. Dziś zauważyłem jak uśmiechasz się, gdy na niego patrzysz, jaka jesteś szczęśliwa, gdy jest przy Tobie, a przecież to się liczy najbardziej...
Twoje szczęście... - chciał dokończyć, ale przerwałam mu uściskiem, który odwzajemnił
- Tak, bardzo za Tobą tęskniłam - nic nie mogło mi jeszcze bardziej upiększyć mi tego dnia.
- Idziemy do kina? - zapytał z jeszcze większym uśmiechem niż mój sam.
- Tak, Braciszku - pocałował mnie w czoło
Ten wieczór był niesamowity może, dlatego że był po prostu taki jak dawniej. Gdy już kładłam się soać zauważyłam 1 nieodebrane połączenie. Uśmiechnęłam się, gdy na
wyświetlaczu zobaczyłam
"Zayn <3"
Spróbowałam oddzwonić, ale mnie rozłączył. Darowałam sobie i poszłam myć zęby. W tym momencie usłyszałam telefon.
- Cześć Kochanie - zapomniałam, że miałam całą buzię w pianie - Poczekaj - wybełkotałam, a po drugiej stronie usłyszałam głośny śmiech. - To nie było śmieszne
- Oj był. Jak tam? III wojna światowa wciąż trwa?
- Właśnie miałam Ci powiedzieć. Pogodziłam sie z Niallem. Jestem taka przeszczęśliwa - pisłam
- Cieszę się bardzo. Śpij dobrze, Emily - powiedział czule
- Dobranoc, Piękny - a ja zaśmiałam się
- Ught! Nie nazywaj mnie tak - naburmuszył się - Pa

<oczami Zayna>

Spałem, gdy obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojżałem na budzik. Była 7.15 am.
- Komu życie nie miłe?! - wydarłem się tak, że osoba stojąca po drugiej stronie musiała mnie usłyszeć. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem...
- Hej, Niall - wpuściłem go do środka, a on przeleciał mnie wzrokiem. Miałem na sobie tylko bokserki
- Cześć Zayn - widać było, że czuł się niezrecznie (nie, nie z powodu mojej nagości) - Chciałem... chciałem Cię przeprosić. Zachowałęm się jak idiota, ale zrozum, że bezpieczeństo i szczęście Emily jest dla mnie bardzo ważne.
- Dobra, rozumiem - przerwałem mu, widać było jak się męczy. Poklepałem go po plecach.
- Ja już się zbieram. Za 30 minut mam zajęcia. - "aaaa szkoła! Zapomniałem"
- Trzymaj się - krzyknął Irlandczyk zamykając za sobą drzwi. A ja ogarnąłem się i też pojechałem pod szkołę. Po mimo, iż była za 5 minut ósma udało mi się znaleźć wolne miejsce na parkingu.
Chciałem sięgnąć jeszcze po fajkę, ale poczułem jak ktoś skacze mi na plecy. Odwróciłem głowę
- Louis?! - pajac siedział na moich plecach, a ja go zrzuciłem
- Słyszałem, że wróciłeś do żywych
- Louis! - skarcił go Hazza
- Nic się nie stało, ale oberwiesz - zaśmiałem się - widzieliście Liama? - zapytałem
- Ćśśśśśśś! - uciszyli mnie
- Liam zdał się na odwagę wyznać wreszcie miłość do Danielle - powiedział Louis
- Ale szuka pierwszej lepszej wymówki, żeby do tego nie doszło - wyjaśnił Loczek opierając się o mój samochód - niby Niall go pilnuje. Zobaczymy co z tego wyjdzie - westchnął

<oczami Emily>

- Ostatnia lekcja! - wydarłyśmy się z Katie
- Hej, może skoczymy gdzieś po szkole? - zapytałam
- Jasne, mam Ci tyle do opowiedzenia - uśmiechnęła się i poszłyśmy na biologię. Po mimo ostatnich wydarzeń jaknajbadziej potrafiłam skupić się na lekcjach. Sama się
sobie dziwiłam. Katie przysunęła kartkę w moją stronę
,, Chyba nici z dzisiejszych planów ;p"
,, Czemu? ;o"
W tym momencie szturchnęła mnie i pokazała okno. Wyjżałam przez nie i zobaczyłam opartego o samochód Zayna z papierosem w buzi.
,, Przepraszam. Może innym razem :c"
,, Nie ma sprawy :*"

Po lekcji pożegnałam się z Katie i wyszłam przed szkołę. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się zadziornie, może dlatego że miałam na sobie czarną, obisłą spódnicę, zielony top i
czarne Laboutin. Podeszłam do niego, a on złapał mnie za ręce,
- Hej, Kochanie. Ślicznie wygladasz - ,, hah, wiedziałam, że o to chodzi!" Chciał mnie pocałowac, ale odsunęłam się. Na jego twarzy widniał grymas - Co jest?
- To, że widziałam Cię całą lekcje... wypaliłeś chyba z 7 fajek - skrzywiłam się, a jego to rozbawiło
- Przesadzasz - mrugnął do mnie, a ja mu pomachałam i odwróciłam się na pięcie w stronę przystanku autobusowego. Zaszedł mi drogę. - Oj już dobrze.
Ograniczę palenie.
- To chciałam usłyszeć - posłałam mu uśmiech
- Ciekawy jestem jak mam to zrobić, gdy w ostatni weekend wypaliłem chyba z 9 paczek - wzburzyłam się, zauważył to i zatkał mi usta pocałunkiem. Po mimo
tych 7 fajek i tak nie mogłam mu się oprzeć i odwzajemniłam pocałunek.
- Co, jakoś nie było takźle? - uśmiechnął się zadziornie - Tak, wiem że tych 9 paczek to była przesada
- Niech będzie, ale masz to 0 rzuciłam mu mocno miętowe orbitki, które przed tem wyciągnęłam z torebki, a on tylko mnie objął
- Wiesz co? - zpaytał
- Hm? - mruknęłam
- To strasznie słodkie, że tak się o mnie troszczysz - pocałował mnie w policzek i odprowadził do swojego auta, a ja nie wiedziałam co powiedzieć
CDN...
______________________________________________________________________

Emily V


V rozdział
__________________________________________

Byłam cała w skowronkach, a jednocześnie strasznie zdenerwowana. W końcu pierwsze wrażenie moich rodziców o niczym nie świadczy. ,, A co jak przyjdzie Niall i wszystko schrzani?"
To chyba było najgorsze. W zasadzie to już zaczynałam za nim tęsknić. Byliśmy naprawdę zgranym rodzeństwem i ciężko było mi go zbywać na każdy kroku.
- Emily, zejdź mi pomóc! - usłyszałam z dołu głos mamy.
- Już lecę mamo! - krzyknęłam nakładając ostatnią warstwę różu i dopinając wsuwki do mojego koka. Ostatni raz poprawiłam grzywkę i zbiegłam na dół. http://roxxxy.blogi.kotek.pl/2012/08/zestawy_na_rozpoczecie_roku_szkolnego_ktore_najladniejsze/1
- Pozanoś te talerze. - wskazała mi 5 talerzy ze standardowym "Fish and chips" i dwie miski sałatki warzywnej z serem fetą. Weszłam do jadalni i o mało nie upuściłam talerzy.
- Aaaaa! Dobra, mam je - od razu przybiegła mama
- Mogłabyś trochę uważać - spojrzała na mnie z pode łba
- Przepraszam, ale jak zobaczyłam te wszystkie świeczki, serwetki... to świąteczny obrus? - wskazałam jej kawałek białej, jedwabnej tkaniny
- Owszem - odpowiedziała stawiając dzban soku pomarańczowego i poprawiając dokładnie układ wszystkich sztućców i naczyń.
- Mamo, to miał być zwykły obiad, a Ty przygotowujesz jakieś huczne przyjęcie. - wzruszyłam rękoma
- Wcale nie huczne, o ile mnie wzrok nie myli to jest tylko pięć talerzy - Moja mam wprost uwielbiała zapraszać do domu gości i pokazywać się z jak najlepszej strony.
Wnioskując? Moje 10 urodziny były dojść kameralne, tylko 50 osób.- Chyba wszystko jest już gotowe, prawda? - zapytała zapalając świeczki
- Tak, mamo wszystko wygląda świetnie - uśmiechnęłam się w jej stronę, a do jadalni wszedł tata - Powiedz jej, że to wygląda wspaniale?
- Kochanie, jest prześlicznie - pocałował ją w usta. Ach, ich miłośś była piękna. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Hi, guy! - puściłam do niego oczko . Miał na sobie karmelowe rurki i czarną koszulę. Wyglądał tak sexownie, że nie wiem nawet jak się trzymałam na nogach.
- Cześć - pocałował mnie - wyglądasz prześlicznie. - pokazał swoje białe zęby
- Nie tak dobrze, jak Ty, ale dziękuję. - Zayn tylko wywrócił oczami - Chodź - podałam mu rękę i zaciągnęłam do rodziców.
- Witam Państwa serdecznie - wymiany uścisków dłoni i takie tam, a ja i tak byłam cała zdenerwowana
- Za nim usiądziemy - jak tata to powiedział od razu zrobiło mi się gorąco - za jakim klubem piłkarskim jesteś? - lekka ulga spłynęła po moim ciele
- To jasne, jak słońce, że za Barceloną - powiedział to jakby to było takie oczywiste.
- No, swój chłopak! Witaj w rodzinie - poklepał go po pleacach
- Tato! - tego już nie zniosłam. Z moich polików biła intensywna czerwień.
- Usiądźcie, a my zaraz przyjdziemy - powiedziała mama i wyciągnęła tatę do kuchni. Od razu padłam na krzesło, a Zayn przy mnie kucnął
- Ej, co jest Aniele? - pogłaskał mnie po poliku.
- Denerwuje się - rzuciłam
- Nie martw się - przytulił mnie - Damy radę - uśmiechnęłam się
- Skąd wiedziałeś, że Barca? - zaciekawiło mnie to
- Primo: Niall nie raz wspominał, że oglądał z tatą mecz. Secundo: Jestem zagorzałym fanem Barcelony, więc to była czysta prawda
- Haha spoko.
- Jeszcze nie raz pojedziesz ze mną na mecz - był radosny jak pierwiosnek. Po chwili znalazł się na drugim krześle. A do pokoju weszli rodzice.
- Bo wiesz co, musisz wiedzieć, że mamy pewnego odmieńca w rodzinie - Tato się na mnie spojrzał. Wiedziałam już o co chodzi.
- Tato, proszę nie! On nie jest jeszcze na to gotowy - nie wiedziałam, czy miałam się śmiać, czy załamać
- A ja chętnie posłucham. - spojrzałam na tatę wzrokiem z serji "pożałujesz"
- Nasza Emily jest za Chelsea - no i powiedział
- Co jak to? ale... że co? - Zayn zwrócił się w moją stronę
- Tak, jestem za Chelsea i jestem z tego dumna - wyprostowałam się na krześle i urosłam o 5 centymetrów.
- Nie wierze. - Zayn złapał się za głowę
- No już spokojnie, czy to naprawdę takie ważne - wzruszyłam ramionami
- Emily ma rację. Jedzcie, bo wystygnie. - byłam ogromnie wdzięczna mojej mamie, że to przerwała. - Zaraz, zaraz. Ty przyjaźnisz się z Niallem, prawda? - w tym momencie oboje zesztywnieliśmy.
- Tak, zgadza się - tylko jej przytaknął. Mama w tym momencie zaśmiała się, a nasza trójka była totalnie zdezorientowana.
- Pamiętam Cię. Byłeś kiedyś u Nialla i zbieraliście dżdżownice w ogródku, a potem karmiliście nimi bezdomne koty - sama nie wierzyłam w to co słyszałam. A Zayn się zarumienił.
- Faktycznie, był z nami wtedy jeszcze Harry - ,, To chyba ten w loczkach, z piątku" - pomyślałam.
- A tak, pamiętam. Przyjaźnicie się jeszcze? Niall jeśli chodzi o przyjaciół opowiada o Tobie najwięcej. chyba jesteście bardzo zżyci. Tak, właście, czemu nas jeszcze nie odwiedziłeś? - ,,Niall gada o Zaynie? Dobrze wiedzieć"
- Louis, Liam i Harry wynajmują wspólnie dom, dlatego zwykle łatwiej jest się spotkać u nich - wyjaśnił.
- Liama pamiętam. to taki rozważny chłopiec, a Louis? Ach, tak! ten psotnik
- Pamiętam jak raz dolał mi ketchupu do spryskiwaczy - wyrwał się tata
- Czemu ja Was nie pamiętam ? - zwróciłam się do Zayna
- To było w wakacje. Nie było Cię w domu. A oni spędzili całe wakacje u nas. To było 3 lata temu - Co roku na całe wakacje wyjeżdżałam do moich kuzynów na wieś. Byli tu dwa miesiące, a ja nie miałam o tym najmniejszego pojęcia.
- Tak właściwie to gdzie jest Niall? - zapytał tata.
- Nie wiem, jak wstałam to już go nie było. - wzruszyłam ramionami. Nagle poczułam jak dłoń Zayna wędruje po mojej nodze. Wystraszona o mało nie podskoczyłam
- Zaniosę jego talerz i odgrzeje mu jedzenie jak wróci. - mama wstała od stołu
- Myślisz, że co on teraz robi? Tyle czasu go nie było. Na 100% już coś wsunął - wszyscy przy stole się zaśmieli - chociaż nie twierdze, ze nie zje i tego, gdy wróci.
Boże jaki ten człowiek ma spust
- Tak wiem, że dużo jem. - usłyszałam głos Nialla sprzed pokoju
- To się dopiero nazywa "o wilku mowa" - wtrącił tata
- Głodnym wilku! - krzyknął i wszedł do pokoju. Po chwili uśmiech zszedł mu z twarzy. - Cześć, Zayn! - chłopcy stali i jak, gdyby nigdy nic przytulili się - Cześć siostra - do mnie też się przytulił
- Pięknie wyglądasz - powiedział i poszedł przywitać się z rodzicami
- Siadaj, bo obiad stygnie - mama wskazała mu talerz, a on zaraz był przy nim
- Dwa razy nie musisz powtarzać - zaśmiał się, a my razem z nim. Denerwowało mnie to, ze to wszystko jest takie sztuczne
- To może ja z Zaynem już pójdziemy? - zwróciłam się do rodziców
- Tak, szybko? - mama zaczęła marudzić, a Niall zaś był w szoku tego jak do niego podochodzą.
- Mamo, jutro jest szkoła - przypomniałam jej
- No tak, niech Wam będzie - uśmiechnęła się i puściła nas wolno.
- Cieszymy się, że skorzystałeś z naszego zaproszenia - dodał tata
- Ja również, dziękuję. Do widzenia Państwu, pa Niall - kiwnął głową w jego stronę i wstaliśmy od stołu. Był już wieczór. Zabrałam czarny żakiet i wyszliśmy na dwór.
- Ach, co za urocza scenka - skrzywiłam się opierając o jego auto.
- Już nie przesadzaj, nie było aż tak źle - włożył mi wpadający w moje oczy kosmyk włosów za ucho
- Oj, dobrze wiesz, że nie chodzi mi o rodziców tylko o Nialla. Ach... - zrobiłam dwa wdechy - Dobra - uśmiechnęłam się
- Chelsea? Naprawdę? No to, który tam jest taki przystojny, że jesteś za nimi? - rozgryzł mnie
- Sądzisz, że oglądam mecze i ineteresuję się piłką nożną tylko dlatego, że grają tam przystojni faceci? - starałam się ukryć to, ze tak właśnie jest
- Yyyy tak - stał przy swoim
- Niech, będzie. Fernando Torres. - wyrzuciłam
- W ogóle nie jestem do niego podobny. - spojrzał na siebie ze smutkiem - Mam być zazdrosny? - jego smutek się powiększał z sekundy na sekundę
- Jasne, że nie jesteś do niego podobny, bo Fernando nie dorasta Ci do pięt. - wessałam się w jego wargi, a on to odwzajemnił.
- No teraz już chyba nie mam powodów do zazdrości. Będę jechał - sprzedał mi ostatniego buziaka - Pa kochanie - a ja odwdzięczyłam się głębokim uśmiechem.
Wsiadł do samochodu i odjechał spoglądając na mnie w bocznym lusterku. Wróciłam się do domu, gdy wjechał w zakręt i czarna kropka - jego samochód znikła mi z oczu.
Otworzyłam drzwi, a przede mną stał Niall
- Musimy pogadać...

CDN...



Emily IV


IV
_______________________________________________

,,Już niedziela. Jutro trzeba się będzie wreszcie stąd ruszyć". Samo myślenie o tym, że miałam wrócić do codzienności przyprawiało mnie o mdłości. Robiłam wszystko, żeby zatopić wszelkie myśli o Zaynie.
Grałam na gitarze, pisałam wiersze, czytałam książki, a nawet próbowałam pisać zadania z matmy, ale i tak nie mogłam się na niczym skupić. Nie skorzystałam tylko z jednego pochłaniacza czasu... telewizja.
Był to jeden z lepszych pomysłów.Ubrałam się w dresy, związałam włosy w koński ogon i zeszłam do kuchni i wstawiłam popcorn do mikrofali, który po 5 minutach był gotowy. Wraz z wielką michą ruszyłam ku salonowi.
Włączyłam Kevina Samego w Domu. Tak, wiem nie ta pora, ale nie lubię filmów akcji, horrory oglądam tylko z Niallem, a w reszcie jest za dużo miłości. Po 20 minutach usłyszałam jak Niall zbiega ze schodów.
- Yyy umówiłem się z Liamem, wrócę później - zwrócił się do mnie
- A rób co chcesz. Ja ci nie zabronię - od prychnęłam
- Emily... - westchnął
- Wyjdź! - wskazałam mu drzwi, a on po chwili wahania posłusznie poszedł. Usłyszałam jedynie warkot odjeżdżającego samochodu i zajęłam się Kevinem. Po jakimś czasie, (a właściwie w momencie, gdy matka Kevina wreszcie ogarnia, że
zostawiła syna w domu ) ktoś zaczął pukać do drzwi. odstawiłam popcorn i ruszyłam w stronę drzwi.
- Czego zapomniałeś? - zapytałam otwierając drzwi z pewnym grymasem na twarzy. Gdy drzwi się wreszcie otworzyły nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Przed moimi oczami, tuż przede mną stał Zayn. Ten sam Zayn, którego poznałam
w ostatni piątek i ten sam, o którym nie mogłam, ani na minutę zapomnieć. Rzuciłam mu się na szyję ze łzami w oczach, a on mnie przytulił. Po jakimś czasie odkleiłam się od niego.
- Co Ty tu robisz? - dalej byłam w szoku, ze tam stał
- Mam sobie pójść? - podciągnął prawą brew i wskazał wyjście z zawadiackim uśmiechem. Dobrze wiedziałam, ze żartuje, ale wizja tego, że zaraz miałby odejść i tak była okropna.
- Nie - wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.
- Już dobrze - odchylił moją głowę i przetarł mi łzy - nigdzie nie pójdę. Proszę Cię nie płacz - chyba go tym zbytnio wystraszyłam.
- Wejdź do środka - złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę kanapy.
- To co oglądamy? - próbowałam się skupić na tym co mówi, ale dalej nie mogłam
- Yyyy... w tej chwili to ,,Kevina samego w domu" - zaśmiałam się
- Nie za wcześnie?
- Może trochę - nie wiedziałam co powiedzieć, żeby nie wygadać mu powodu, dlaczego oglądam to gówno.
- Niech będzie - Zayn rozłożył się na kanapie, a ja wtuliłam sie w niego. Dobrze wiedziałam, ze żadne z nas nie będzie mogło skupić się na filmie. W końcu patrzyłam na zegarek. Minęło jakieś 10 minut i w końcu nie wytrzymałam i odchyliłam się od niego.
- No kurna mać, to jest nudne jak cholera - zaśmiałam się i załamałam ręce.
- Wiem, korci mnie tak od 5 minut, żeby to powiedzieć - wystawił na wierzch swoje białe zęby. - W sumie znamy się niezbyt długo, a chciałbym wiedzieć o Tobie wszystko. Może 100 pytań do... ? Tzn. jeśli tylko się zgodzisz - zaczął wyjaśnienia
- w sumie to czemu nie? - pokiwałam głową. Zaczęliśmy od głupich pytań typu ... "twój ulubiony kolor, film, jedzenie, rodzaj muzyki", a skończywszy na poważniejszych sprawach jak np.:
- Nie tęsknisz za rodzicami, gdy tak naprawdę nigdy nie ma ich w domu? - doszło do tego, że byliśmy już naprawdę bardzo poważni.
- Tęsknie i to bardzo. Chociażby, dlatego, że są bardzo dobrymi rodzicami, a nie takimi, którzy myślą, że nowy telefon zastąpi mi weekend z nimi. Naprawdę poważnie podchodzą do spędzania czasu ze mną i z Niallem. A Ty? Jakie stosunki masz ze swoją rodziną? - bardzo mnie ciekawiła każda jego odpowiedź,
każde słowo wypowiedziane z jego ust było ważne
- Nie widuje się z nimi tyle ile bym chciał, ale kocham ich i nie wiem jakbym sobie bez nich poradził. Podobne podejście mam do chłopaków. Zdarzają się kłótnie - skrzywił się w tym momencie, dobrze wiedziałam o co mu chodzi - ale z pewnością stanowią ważną część mojego życia.
- Mam nadzieję, że pogodzicie się z Niallem - w tym momencie przytuliłam go.
- Nie martw się o to. Damy sobie radę. Sądzę, że potrzeba nam tylko trochę czasu - na jego twarzy z powrotem wrócił uśmiech, a w tym momencie zabrzmiał dzwonek jego telefonu. Zayn spojrzał w ekran.
- Kurczę, muszę już iść - skrzywił się - Niall będzie za 20 minut.
- Skąd wiesz? - zdziwiłam się
- Namówiłem Liama, żeby go gdzieś zabrał na parę godzin, żebym mógł do Ciebie wpaść bez żadnych jego wybuchów - zaśmiał się i po raz kolejny mnie przytulił. Ten czas tak szybko leciał.
W końcu dopiero tu przyszedł. Byłam zła, ze to wszystko tak się potoczyło. Na mojej twarzy pojawił się smutek.
- Aniołku, nie smuć się. Chyba wpadłem na kolejny pomysł - jego cwaniacki uśmiech rozpraszał mnie całą - Powiedz tylko, z której strony domu masz okna pokój?
- Pierwsze piętro, w prawym rogu, z balkonem. Czemu pytasz? - zaciekawiłam się.
- zobaczysz - pocałował mnie w czoło. Za nim wyszedł wymieniliśmy się jeszcze telefonami.
- Będę tęsknić - posmutniał
- Oj nie Ty jeden - na te słowa po raz pierwszy go pocałowałam i chyba od razu wrócił mu humor.
- Zaraz przyjedzie Niall. Do zobaczenia - sprzedał mi ostatniego całusa w czoło.
- Do zobaczenia - zamknęłam za nim drzwi i pobiegłam na górę. Byłam taka szczęśliwa. To co się stało w piątek nie miało teraz najmniejszego znaczenia. Liczył się Zayn i ostatnich kilka godzin.
Zbliżała się 22.00 więc poszłam do łazienki. Gdy przebierałam się usłyszałam warkot samochodu. ,,Niall wrócił" pomyślałam. Włożyłam moją piżamę złożoną z przydużej koszulki z napisem "i love Ireland" i przy krótkich spodenek.
Wyszłam z łazienki i nagle usłyszałam.
- Mmmm wyglądasz bardzo sexownie - na moim łóżku leżał Zayn
- Co Ty tu robisz? - powiedziałam jak najciszej się dało
- Może tak raz byś mnie przywitała - zaśmiał się Zayn - a tak wgl to wszedłem przez balkon
- Witaj, wariacie. - rzuciłam się na niego i wbiłam się w jego usta
- Mmm o wiele lepiej - zamruczał zadowolony.
- Co robimy?! - byłam radosna jak małe dziecko
- My? Ty idziesz spać, a ja będę leżał o bok Ciebie i pilnował, czy nic Ci nie jest - włożył mi włosy za uszy
- Jak to spać? - myślałam, ze go coś porąbało
- Normalnie, chyba nie powiesz mi, ze ostatnie noce całe przespałaś? Dobrze wiem jak było - przytulił mnie bardzo mocno i rzeczywiście się położyłam, a on mnie objął.
Sama jego obecność sprawiała, że nie dało się zasnąć. W końcu sen znużył mnie koło północy.

Czułam jak fale światła słonecznego ogrzewają moją twarz.
- Już wstałaś księżniczko? - pocałował mnie we włosy - Co Ci się śniło? - nad głową widniała mi rozradowana twarz Zayna
- Tak w zasadzie to myślałam, że śni mi się to, że to, że jesteś tutaj - oddałam mu buziaka prosto w usta
- Niech sen się ziści! Niall już pojechał. Idziemy na dół robić śniadanie?
- Zaraz, chwila. Jest poniedziałek... szkoła?! - wystraszyłam się
- Eee, jest Dzień Nauczyciela. Nie ma zajęć. zawsze z rana tak bredzisz? - zaśmiał się
- Rozpraszasz mnie. Z tego wszystkiego myślałam, że zapomniałam o szkole. - walnęłam go poduszką
- Ze mną się nie zaczyna - Zayn zaczął mnie gilgotać, co było moją słabszą stroną
- Przestań hahaha proszę! Hahaha - po chwili przestał
- A co będę za to miał? - ,,negocjator"
- Śniadanie? - zaproponowałam
- Niech będzie. To chodź. - zeszliśmy do kuchni. Nasze przygotowywanie śniadania trwało jakąś godzinę. Każda próba zrobienia kanapki kończyła się wygłupami.
Gdy siedzieliśmy już przy stole drzwi się otworzyły i weszli rodzice. A ja się na nich rzuciłam.
- Cześć, Kochanie ! - tata poczochrał mnie po głowie.
- A to kto? - szepnęła mama - całkiem przystojny- mrugnęła do mnie.
- Mamo, tato to jest Zayn. Zayn to moi rodzice.
- Miło mi Państwa było poznać, ale tak właściwie to miałem już się zbierać.
- Już? - mama posmutniała - Ale obiecaj, ze wpadniesz dzisiaj do nas na obiad! - mama była cała w skowronkach, a ja bardzo zdziwiona.
- Czemu nie? Co Ty na to Emily - skierowała się w moją stronę
- Bedzie ciekawie.
- Jestem za ! - krzyknął tata i wszystko było wiadomo. Mieliśmy dzisiaj zjeść obiad w ... piątkę.

CDN. ..

Emily III


III rozdział
_________________________________________________

Wreszcie wstałam. Było koło 3.00 popołudniu. Wszystko było w porządku do póki nie przypomniał mi się wczorajszy wieczór.
- Jak on mógł mi to zrobić? - zaczęłam mówić sama do siebie, ale dałam sobie spokój i zeszłam na dół. W kuchni na krześle siedział Niall z Katie. Przypomniało mi się,
że z tego wszystkiego zapomniałam do niej napisać, że jednak nie przyjdę.
- Przepraszam Cię Katie - rzuciłam jej się na szyję i usiadłam obok niej.
- Twój brat mi wszystko wyjaśnij. Rozumiem, ale nie rób mi więcej takich rzeczy. Naprawdę bałam się o Ciebie - w tym momencie przytuliłyśmy się na zgodę. Obok przez cały czas siedział Niall, którego starałam się ignorować.
- Może chcesz coś do jedzenia? - skierowałam się do Kat - Ja jestem bardzo głodna - tak, głód to jedyna rzecz, która pomagała mi nie zwracać uwagi na to jak bardzo pragnę,
by był przy mnie Zayn.
- Uszykowałem Ci śniadanie. - Niall podsunął mi talerz pełen kanapek i kubek kakao pod nos. Zdziwiło mnie, że jest na tyle głupi, by sądzić, że jakieś zasrane śniadanie zmieni cokolwiek.
- Aha. To ja może pójdę się ogarnąć - dobrze wiedziałam, że jak tylko się ubiorę tak Katie mnie gdzieś wyciągnie, naprawdę tego nie chciałam, ale nie chciałam też dać Niallowi za wygraną.
- Będę na Ciebie czekała, a potem skoczymy do Starbuks'a - nie pomyliłam się. Moja poranna toaleta i ubieranie nigdy nie zajęły tak mało czasu. Nie miałam głowy do niczego, ale musiałam jednak wyjść do ludzi.

<oczami Zayna>

- Aaaaa co to kurwa? - słońce świeciło mi prosto w twarz. Spojrzałem na zegarek było po 4.00. Odwróciłem głowę, żeby wstać i ujrzałem...
- Louis? Co Ty do cholery tutaj robisz? - nawet się na niego nie wkurzyłem. Byłem po prostu zdziwiony, że tam był
- Myślałeś, że zostawimy Cie w takim stanie samemu? Za 10 minut ma przyjść Hazza mnie zmienić - był poważny jak nigdy dotąd.
- Pilnowaliście mnie? Jestem dużym chłopcem i problemy dużego chłopca mnie również dotyczą, a więc darujcie sobie. Przysięgam Wam, ze nie popełnię samobójstwa,
ale do cholery jasnej zostawcie mnie wszyscy w spokoju - tłumaczyłem wszystko słowo po słowie, ale i tak było widać, że nie słucha, a ja już naprawdę nie wiedziałem co zrobić,
żeby zostać sam. W sumie to naszła mnie pewna myśl... Wstałem z kanapy, wziąłem pierwsza lepszą paczkę papierosów, sięgnąłem kurtkę i ruszyłem ku drzwi.
- Co Ty robisz? - wyprzedził mnie Tomlinson
- Wychodzę? Tyle chyba mi jeszcze wolno - ominąłem go i zatrzasnąłem drzwi. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon wyjechałem na ulicę. Nie wiedziałem gdzie jadę, ani w jakim celu.
Przez godzinę jeździłem bez sensu po mniej zaludnionych miejscach Londynu. W końcu naszła mnie myśl, żeby pojechać w jedno miejsce. Dzieliło mnie od niego zaledwie jakieś 20 minut drogi.
- Dojechałem - stanąłem na drodze przy pewnym lesie. Parę kroków w lewo, w prawo i trafiłem wreszcie na polanę, na którą przychodziłem kiedyś grać w piłkę z tatą. Miejsce wielu wspaniałych wspomnień.
Położyłem się na trawie i cały czas myślałem nad tym jaki jestem bez silny i jak bardzo tęsknie za Emily. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje jeszcze wczoraj, mój tok myślenia był zupełnie inny niż... zawsze.
Co się stało z tym słynnym "Bad Boyem"?

<oczami Liama>

Usłyszałem kłótnie Harrego i Lou dochodzącą z kuchni.
- Co się tu dzieje. Jeszcze teraz Wy? O co tym razem, czyżby Harry nie sprzątał po Molly? - zwróciłem się do Louisa - a może Lou zostawia wszędzie swoje ubrania? - moja twarz powędrowała w kierunku Harrego
- Nie rób sobie żartów - postraszył mnie Louis
- A więc o co chodzi? - usiadłem na krześle. Wiedziałem, ze to będzie długa rozmowa.
- Nie widzisz co się dzieje z Zaynem? Zmienił się i to o 180 stopni. Trzeba coś z tym zrobić to już nie jest ten sam Malik co dawniej - Tomlinson załamał ręce.
- Nie wystarcza Ci, że siedzimy w jego domu 24 na dobe jak jacyś ochroniarze? Zayn jest dorosły i sam doskonale wie co ma zrobić. To jego życie i jego wybór. - przerwał mu Harry
- Zamknijcie!... się - nie mogłem znieść tego ciągłego przekrzykiwania - Pogadam z nim. Obiecuję Wam to - nie chciałem tego przyznać, ale sam martwiłem się o Zayna.
Nigdy, jak znamy się 5 lat nie widziałem go w takim stanie. - A teraz chodźcie już stąd. Założę się, że ucieszy się, gdy przyjdzie, a nas tu nie będzie.

<oczami Zayna>

Wróciłem do domu, ale o dziwo było ciemno, drzwi były zamknięte, a w domu nikogo nie było. Wreszcie ktoś mnie posłuchał. Założę się, ze to sprawka Liama, on jedyny jest
tak inteligentny, by mnie zrozumieć. Poszedłem na górę do pokoju, oparłem się o łóżko patrząc na drzwi balkonowe i nic tylko myślałem. Czułem, że nie jestem nikomu potrzebny
i tak naprawdę sam nie wiedziałem po co tu jeszcze siedzę. Popłynęło przy tym parę łez. Ktoś wszedł do domu. ,, Oho... spokój się zakończył'' Zza drzwi wychylił się Liam.
- Mogę wejść? - zapytał
- Jasne, wchodź. - Zdążyłem tylko przetrzeć twarz. - Usiądź. - Wskazałem mu wiklinowe krzesło, które stało naprzeciw mnie
- Dobrze się czujesz? Głupie pytanie... - dobrze, że przemyślał to co powiedział. - Skończę z tymi pierdołami i przejdę do setna - Hah, pamięta jeszcze jak się obsługiwać z ,,Zaynem przed przemianą"
- Wiem, że Ci na niej zależy. Od tamtej pory jesteś zupełnie inny... - ach chciał mi wytłumaczyć to do czego doszedłem sam
- Liam... przerwę Ci. Ja to wiem, ale nie mam pojęcia co z tym zrobić. - pokręciłem głową
- Dlatego przyszedłem Ci pomóc. Zayn, musisz się ogarnąć. Pamiętaj, że ona czeka tam teraz na Ciebie, czeka na Ciebie w każdej chwili. Musisz zacząć działać. To wszystko może przyćmiło Ci trochę
tego jakim byłeś człowiekiem, ale tam ten Zayn, nie dawał za wygraną. Tam ten Zayn robił wszystko bez względu na konsekwencje. - coś mi zaczęło świtać. Skupiałem się na ostatnich dniach i zapomniałem jaki byłem kiedyś. ,,Czas to zmienić".
- Pamiętasz jak w siódmej klasie przylałeś Tomowi Smithowi za to, że pociągnął Twoją koleżankę z klasy za włosy? Pamiętasz? Liczył się honor i duma. Dobrze wiesz, że nie pochwalam Twojego szybkiego podejmowania decyzji,
ale nie tym razem. Wiem, że nie powinienem tego robić - cały czas wsłuchiwałem się w to co mówi i wszystko powracało, aż w końcu... przywalił mi z liścia. Podniosłem się od razu z tej podłogi.
- Hahahaha jeszcze za to oberwiesz haha, ale dzięki - a tym słowom towarzyszył męski uścisk. - Chyba nawet mam pomysł...

CDN...

Emily II


II wyszedł ciut krótszy. obiecuję, że III nadrobię :D
________________________________________________

- Nie pozwolę Ci! Nie ona - Niall wydzierał się ze słowa na słowo co raz głośniej - Nie będzie Twoją następną zabawką - Niall złapał mnie za nadgarstek
- Oczywiście, że nie! Czyś Ty oszalał? - Zayn puknął się czoło. Próbował ukryć swą złość, ale nie dawał rady.
- Ach, puść mnie do jasnej cholery! - próbowałam się wyrwać, ale Niall nie dawał za wygraną.
- Nie tym razem młoda
- Co Ty sobie myślisz? Masz w tej sprawie akurat najmniej do powiedzenia - Nie rozumiałam o co w ogóle mu chodziło. Nie będzie w końcu całe życie trzymał mnie pod kloszem.
- A to się jeszcze okaże - zagroził mi palcem, a ja zdarzyłam się uwolnić. Pobiegłam szybko na górę. Nie mogłam już tego wytrzymać

<oczami Zayna>

- Co w Ciebie wstąpiło? - zacząłem wymachiwać rękoma jak głupi. Robiłem wszystko tylko, żeby mu nie przylać
- Zayn, nie jesteś odpowiednim chłopakiem dla niej i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę - zaczął się tłumaczyć
- Że niby co to ma znaczyć? - chciałem wyciągnąć to w reszcie z niego
- Zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki. Byle do następnej imprezy, byle by zaliczyć następną - wiedziałem od początku, że wreszcie pęknie
- A więc za takiego mnie masz? Wielki przyjaciel, braciszek. Jeżeli z Emily jesteś równie tak szczery jak do tej pory ze mną to jej współczuję. Koniec, wynoszę się stąd. - wyszedłem szybkim krokiem
z domu. Szedłem przed siebie przez jakieś 2 godziny, aż do momentu, w którym papierosy mi się skończyły. Zacząłem kopać w jakieś drzewo. Musiałem się w końcu na czymś wyżyć.
Nie mogłem znieść myśli, że Niall nie był ze mną szczery, a co gorsza, że nie wiedziałem teraz jak mam się spotkać z Emily.
W końcu dałem sobie spokój z tym drzewem i ruszyłem do domu.
O dziwo wszędzie paliło się światło. Wszedłem do środka, a w koło stała cała trójka. Olałem ich poszedłem do salonu po kolejną paczkę papierosów
- Gdzieś Ty się podziewał? - wydarł się Louis. Nie chciało mi się odpowiadać na tak bezsensowne pytania.
- Powiedz mi lepiej, co Wy tu robicie? Od kiedy pamiętam to mój dom - trzasnąłem szafką wyjmując 20 moich przyjaciółek i włożyłem jedną do ust.
- Nie zapominaj się! - wydarł się Hazza - to, że pokłóciłeś się z Niallem nie oznacza, że nas tu nie ma. I przestań palić to gówno - zabrał mi papierosa
- Aha - krótko, zwięźle i na temat. Naprawdę nie chciało mi się w tej chwili z nimi gadać. Złapałem głowę... chyba tylko po to, żeby mi nie wybuchnęła. Po chwili spojrzałem się na nich
- Ach, Chłopaki naprawdę Wam dziękuję, ale teraz będzie lepiej, gdy zostanę sam. - Spojrzeli się tylko na siebie i wyszli. Gdy tylko drzwi się zatrzasnęły, nie wiedziałem co mam ze sobą
zrobić. Kręciłem się po całym domu, jakby napadła mnie jakaś nerwica. Cały czas nie mogłem przestać o niej myśleć, o jej falujących włosach, fiołkowych oczach,
o tym jak się śmiała, jak mówiła, o jej ruchach i gestykulacji, o jej strachu i braku zaufania, który starała się okiełznać. Nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem płakać.
Płakać? Tak, ja Zayn Malik, płakałem. Kto by pomyślał. Dochodziła chyba 4.00 nad ranem, gdy ze zmęczenia zasnąłem.

<oczami Emily>

Jak on mógł mi to zrobić? Za kogo on się w ogóle uważa?! To już nawet nie była nadopiekuńczość. To wykraczało po za jej progi. Zamknęłam się w pokoju, usiadłam ze słuchawkami w uszach na parapecie.
Otworzyłam folder z najbardziej smutnymi piosenkami jakie tylko miałam na odtwarzaczu. Wraz ze strugami deszczu, łzy zaczęły płynąc mi z oczu. Byłam cała roztrzęsiona. W pewnym momencie dostałam nawet drgawek.
Cały czas przypominałam sobie ta sytuację.O niczym nie marzyłam tak, jak o kolejnym spotkaniu z Zaynem, ale nie miałam nawet sił na planowanie tego jak się wymknąć z twierdzy Nialla Horana.

CDN...



Emily I


I ROZDZIAŁ
_________________________________________________

Kolejny tydzień bez rodziców, kolejny weekend i kolejna impreza mojego brata.
- TAK! Pojechali! - wydarł się na cały dom - It's party time! - krzyknął po czym zrobił salto w holu.
Zbiegłam na dół i wystawiłam przed nim rękę. Zdziwiony spytał
- Eeee... co chcesz?
- Eeee... pieniądze. Jakoś muszę przeżyć tych parę dni - mój braciszek co tydzień urządzał huczne imprezy, dawał mi pieniądze
i prosił, żebym nie wpadała w ich trakcie.
- Pamiętaj, to nie jest tak, że się Ciebie wstydzę, bo nie wstydzę tylko boję się o Ciebie. To nie są imprezy dla szesnastolatki - przytulił mnie.
- To dlatego zostawiasz mnie samą na 2 dni. - odchyliłam głowę
- Emily, Nie przeżywaj. Masz te swoje piżama party, więc o co chodzi?
- O to, że zwęża mi się lista koleżanek, u których mogę spać - skrzywiłam się, a on poczochrał mnie po głowie.
- Może masz racje, ale obiecuję ci, że następny weekend jest Twój - mrugnął prawym okiem
- Serio?
- Słowo harcerza - zasalutował, a ja się roześmiałam
- Niech będzie, ale teraz dawaj forsę - poszperał w portfelu i wyciągnął dla mnie 50$
- A za rok pogadamy o moich imprezach, ok? - podniósł jedną z brwi. Odwdzięczyłam się uśmiechem - I w tygodniu pójdziemy do
Nando's
- My? A to już jest podejrzane - złapałam się za brodę
- Muszę się najeść i potrzebny jest mi ktoś do towarzystwa. - Niall zaczął mnie gilgotać. Ganialiśmy się po całym domu robiąc przy tym wielki bałagan.
- Hahaha to Ty posprzątaj, a ja lecę się pakować - wytknęłam mu język na pożegnanie i poleciałam do swojego pokoju, a on tylko wzruszył rękoma.
Dochodziła już 18.00, gdy miałam wychodzić. Na dole Niall zapuszczał już "hity" lata.
Spojrzałam ostatni raz w lustro i stwierdziłam, że jest całkiem nieźle. Miałam na sobie dwunasto-centymetrowe czarne Laboutin, czarną spódniczkę w niebieską łączkę,
biały top i dżinsówkę. Pukiel falowanych włosów opadał mi na ramiona. Zwykle w "Niallowe weekendy" nocowałam u mojej przyjaciółki - Katie. Towarzyszyła nam jej rok
starsza siostra. Teraz, również miało tak być. Zbiegłam po schodach na dół. Tam czekał już Niall.
- Mam przepiękną siostrę - pocałował mnie w czoło
- Hahaha ogarnij się - uśmiechnęłam się w jego stronę.
W tym momencie zadzwonił dzwonek.
- Zaczekaj jeszcze - pokazał mi ręką znak "stop" - Chciałem Ci kogoś przedstawić - otworzył drzwi, a w nich stała czwórka
chłopaków w wieku Nialla.
- Cześć, chłopacy! - rzucił się na nich, jak na mnie, gdy wracałam z dwutygodniowego obozu. Wszyscy zmierzyli mnie wzrokiem od stóp po czubek głowy.
- Kim jest ta piękna dziewczyna? - wskazał na mnie
szaro-niebieskooki brunet w koszulce w paski. Oczywiście ja, jak to ja musiałam się zarumienić.
- Chciałem Wam przedstawić moją młodszą siostrę Emily, o której tyle Wam opowiadałem - ,,Mówił o mnie? O Boże" tylko to chodziło mi wtedy po głowie
- Cześć? - w zasadzie to nie wiedziałam co powiedzieć
- Mmm, a ile młodsza siostra ma lat? - podszedł do mnie mulat i pocałował w rękę. Na co ja spłonęłam jeszcze większym rumieńcem.
Dopiero teraz zdążyłam mu się przyjreć. Miał blond pasemko i dwudniowy zarost. Z pod białej koszulki było widać jego umięśnione ramiona. Był najprzystojniejszy
z całej czwórki. Zdążyłabym utonąć w jego piwnych oczach, gdy Niall zburzył mój świat. Stanął między nami z poważną miną.
- Nie tym razem Zayn - chłopak zrozumiał od razu i odsunął się ode mnie, jednak w jego oczach widać było wściekłość. Sama chciałam zaprzeczyć, ale na starcie stwierdziłam, że to
nic przecież nie da. Chłopcy weszli do salonu
- Zmywam się - sięgnęłam po torebkę i ruszyłam w stronę wyjścia.
W drodze do Katie cały czas myślałam o Zaynie, o jego głębokich oczach i gęstych włosach. Gdy byłam już prawie pod domem Kat zauważyłam, ze nie zabrałam kluczy.
Wróciłam się zatem z powrotem do domu. Stojąc pod nim marzyłam, by ktokolwiek mnie usłyszał. Nie na marne poszło moje walenie w drzwi, gdyż po chwili usłyszałam, jak ktoś je otwiera.
W tym samym momencie dostałam sms-a ,, Pewnie od Kat" pomyślałam i zaczęłam grzebać w torebce
- Niall, zostawiłam klucze - podniosłam głowę do góry i ujrzałam Zayna z moimi kluczami.
- O tych mowa? - podniósł prawy kącik wargi
- Tak, dzięki - już miałam mu je zabrać, gdy nachylił się i mnie pocałował. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie przeżyłam. Skończył, a ja stałam jak wryta.
- No nie mów, że tego nie chciałaś - przejechał palcem po moim policzku. - Tak w ogóle to czemu cię tu nie ma?
- Nadopiekuńczość mojego brata mi nie pozwala - wzruszyłam rękoma
- Oj Niall! Jak miałeś 16 lat to już chodziłeś na imprezy! - krzyknął w stronę salonu
- Chodź ze mną - podał mi rękę i poszliśmy w stronę salonu. Jeden z chłopaków z paczki Nialla puścił akurat wolną piosenkę, światła przyciemniały, a Zayn przyciągnął mnie do siebie
i zaczęliśmy kołysać się w takt muzyki. W końcu poczułam się pewniej i wtuliłam się w niego bardziej, a on oparł swoją głowę o moją. Piosenka się skończyła i od razu w pokoju
zrobiło się widniej. Odchyliłam głowę, by spojrzeć na twarz Zayna, na której widniał ogromny uśmiech, a jego czułe spojrzenie przeszywało mnie na wylot. Wszystko było takie piękne,
do momentu, w którym do pokoju wpadł...
- Co się tutaj dzieje?! -... tak Niall
CDN...