wtorek, 30 kwietnia 2013

V rozdział - Powrót do przeszłości




- Ja Ciebie też, ale ćśśśś Mat nic nie wie i jednak wole, aby tak pozostało - uśmiechnęłam się do niej szczerze. Lubiłam tą zwariowaną tancerkę
- Nie chcesz wr...- wiedziałam co chce powiedzieć
- Nie zaczynajmy tego tematu od nowa. Z resztą on ma dziewczynę - skwitowałam
- Perrie? - Danielle zaczęła się śmiać - To jest jakaś życiowa pomyłka, albo po prostu zwykła głupota Zayna
- Ja mam chłopaka, na którym bardzo mi zależy - upierałam się przy swoim
- Skoro tak twierdzisz - Dan dała sobie spokój - pójdę po Eleanor i jeszcze skoczymy na zakupy - zaproponowała
- Nie, proszę już nie dzisiaj. Jutro, okej? - nie miałam siły już. Za dużo tego wszystkiego
- Jasne. 12.00 pod Starbucksem i masz być - Dan do mnie mrugnęła i wróciłyśmy do stolika
- Kochanie, chodźmy już - ciągnęłam Mata
- No dobrze - przejechał swoją opiekuńczą ręką po moim policzku. Widziałam skrzywienie Harrego.

*następnego dnia rano*

Czułam wargi Mata na swojej szyi. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Mogę tak zawsze - stwierdziłam fakt.
- Mam dla Ciebie wspaniałą niespodziankę - dalej z zamkniętymi oczami rozmarzyłam się z lekka
- Jaką? - spytałam wtulając się w jego tors
- Jedziemy w rejs z chłopakami - powiedział wielce uradowany
- cooo?! - wydarłam
- Wydawało mi się, że ich polubiłaś - mówił tak jakby wgl mnie nie znał
- Niech Ci będzie - westchnęłam podpierając głowę o rękę. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i wiedziałam, ze skądś kojarzę ten numer.
Wcisnęłam zieloną słuchawkę
- Halo? - powiedziałam do komórki
- Mmmm uwielbiam Twój głos - zatkało mnie. Dawno nie miałam jego numeru. Mat wpatrywał się we mnie. Wolałam uniknąć tłumaczeń i wyszłam na balkon
- Czego chcesz? - warknęłam
- Jesteś nie grzeczna Aniele... - odparł
- Nie jestem Twoim... - ugryzłam się w język
- Wiem, nie powiedziałem, że moim, ale jeśli to samo ciśnie Ci się na język - zaśmiał się
- Mam się powtarzać?
- A, tak. Zadowolona z wakacji? - wiedziałam... nie, nie wiedziałam, nawet o tym nie pomyślałam
- To Ty?! - nie powinnam się tak drzeć
- Tak to mój pomysł. W sumie to tej kretynki, ale po dłuższych przemyśleniach stwierdziłem, że to całkiem niezły pomysł. Będziemy mieć czas tylko dla siebie - zamruczał do słuchawki
- Będzie pełno ludzi - zauważyłam
- Wiedziałem, że Ci się spodoba. Mam pewien pomysł - chciałam powiedzieć ,,Co?" ale się rozłączył. Wiedziałam, że jest zdolny do wszystkiego...


PS Jeśli będą komentarze, będzie VI rozdział! :D
Obiecuję, że dłuższy 

wtorek, 2 kwietnia 2013

+18 Louis


Leżałam na jego, powiedzmy sobie szczerze MEEEEGA umięśnionej klacie. Czułam każdy miesień, każdą kość, każdy ślad po moich paznokciach - biedactwo... To się dopiero nazywa ostry sex, ale on to lubił.
Widziałam satysfakcje w jego oczach, gdy moje paznokcie wbijały się w jego skóre. Gdy tak leżałam zamyślona zaczął całować mnie po szyji, ale nie lekko tak, że praiwe nic nie czułam. Jego pocałunki były
wręcz nachalne. Wyprężyłam się, by dać mu więcej swobody do działania. W końcu zbliżył się sie do moich ust i nachalnie wepchnął mi do język do buzi. Wbiłam palce w jego kasztanowe włosy. Zarost gilgotał mnie po policzkach, próbowałam powtrzymać śmiech
- Co jest Kocie? - oderwał się
- Gilgoczesz - zaśmiałam się patrzac głęboko w jego rozbawione siwo-zielone oczy.
- Poważnie? - zawadiacko się uśmiechnął, a ja rozszerzyłam oczy
- Nie zrobisz tego - przygryzł tylko wargi i zaczął mnie gilgotać
- Błagam Louis przestań! - trzymał mnie w pasie
- Nie ma nic za darmo - wyszeptał mi do ucha i odwrócił przodem do siebie, tak, że głowe miałam przy jego bokserkach. Wiedziałam o co mu chodziło. Jego kolega był już gotowy
- Słaby jesteś - podniosłam głowe
- Really ? - pociągnął mnie mocno za włosy. Zdjełam jego bokserki. Wzięłam jego przyjaciela do buzi i zaczęłam lizać go. Ruszał moją głową tak, że miałam go całego w ustach.
Poczułam jak jego sos wlewa mi się do gardła, ale on zdąrzył go wyjąc. Podciągnął mnie do góry i zaczął całować.
- Eu te amo - szepnął mi do ucha, na co po całym ciele przeleciały mnie ciarki. Uwielbiałam jak używał portugalskiego akcentu. Jego dłonie bładziły po moim ciele jak oszalałe.
Nagryzał mi ucho, a palce włożył do mojej przyjaciółki. Z moich ust wydały się głośne jęki, a na jego twarzy widać było uśmiech. Czułam jak wpycha czwartego palca, a moje ciało oblał pot.
Całował moją szyje i bawił się moimi piersiami, nie mogłam mu się oprzec i zaczęłam go całować. Rzucił mnie na łóżko. Wyjął place i zastąpił go swoim przyjacielem. Po ruszał nim raz wolniej raz szybciej. Po krótkiej chwili oboje doszliśmy, a on na koniec namiętnie mnie pocałował.
Zasnęłam w jego ramionach - to w nich czułam się najbezpieczniej w świecie.


LICZE NA KOMENTARZE

Polecam!

Moim stałym czytelnikom od niedawna polecam przeczytania Emily osmiu rozdziałów :)
Dużo dziewczyn płacze na ostatnim...
Żeby nie było bloga nie prowadzę sama. Ja - Kama, oczywiście pisze teksty, ale grafiką zajmuje się Natalia.
Tu zaś macie bloga mojej przyjaciółki : http://zakazane-milosci.blog.onet.pl/

Wasza Kama:*

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

IV rozdział - Powrót do przeszłości


IV

- Ogarnijcie się. Hej! Jestem Liam. Ty pewnie jesteś Mat, mam racje? - Liam podał Matowi rękę
- Tak, miło mi - a ten był zadowolony jak nigdy dotad. Przytłoczyło mnie to trochę.
- A to jest... - Liam spojrzał na mnie. No tak jak imie! Byłam skończona
- Darcy, moja dziewczyna - Mat mnie przytulił, a w tym momencie do pokoju wszedł On. Spojrzał się zdziwiony w moją stronę...
- Harry daj mi fajki - rzucił. Kultura i obycie jak zwykle z resztą
- Zayn przywitałbyś się - Liam go zganił. Na samo brzmienie jego imienia coś mnie ukuło.
- Przepraszam, ale nie mam nastroju. - zwrócił się do Mata - Jestem Zayn
- Hi - odpowiedział mój zdezorientowany chłopak. Tylko on w tym pokoju nie wiedział o co chodzi. On wyszedł, słychać było tylko trzask drzwi.
- Przepraszam za niego - zwrócił się Liam
- Ale wy drętwi jesteście! Mat jeden mecz Fify? - Louis zwrócił się do Mata
- Zawsze - trafił w setno
- Zaraz przyjdzie Eleanor to zaopiekuje się Tobą - Louis zwrócił się do mnie
- Jasne Lou... Mat będę w łazience - weszłam do łazienki, spojrzałam w lustro i tylko westchnęłam. Zamknęłam  włosy i oparłam się o umywalke. Poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie
i zaczyna całować po szyji. Pomyślałam, że to Mat i tylko się wyprężyłam. Zaczął całowac moje usta. Od razu spostrzegałm, że coś jest nie tak. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że to On.
- Zostaw mnie - odsunęłam się
- Aniele... - próbował mnie przyciągnąć. Na te słowa wszystko wróciło. Wszystkie piękne chwile. Już miałam się mu oprzec, gdy przypomniało mi się jak mnie potraktował
- Nie, daruj sobie... - odwróciłam się na pięcie i wyszłam z łazienki. Gdy tylko natknęłam się na Mata od razu się w niego mocno wtuliłam. Sam zapach jego ubrań sprawiał, że czułam się bezpieczna
- Coś się stało? - zaniepokoił się
- Nic. Wszystko jest w porządku tylko... a nie ważne - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Chodź, idziemy na kolacje. Eleanor, Danielle i Perrie przyjechały. To na prawdę fajne dziewczyny - spojrzałam się na niego z wyrazem "really?"
- Oj nie bądź zazdrosna - zaśmiał się i pocałował mnie - chodź już - zaciągnął mnie w stronę jakiejś reastauracji.
- Kurna mać. Ile tu gwiazdek? - mruknęłam
- Też czujesz ten przepych? - Mat się skrzywił
- Masz szczęście, że wygladam jak wygladam, a nie jak zwykle - wytknęłam mu język
- Ooo! jesteście już! - zawołał Niall - Siadajcie bo wystygnie - wszyscy się zaśmieli. Pamiętam dobrze, jak Niall zrzucał mnie i Jego z łóżka tylko po to, żeby zrobiła mu jajecznice. Liam podniósł się z krzesła
- Darcy to jest moja dziewczyna Danielle, to Eleanor, a to Perrie. Dziewczyny to jest Darcy dziewczyna Mata - wszystkie odpowiedizały "cześć". Danielle i Eleanor mrugnęły w moją stronę. Doskonale mnie pamiętały.
A ta? Zaczęła się podlizywać. W życiu nawet od niego tylu komplementów nie dostałam. Sama wyglądała jak strach na wróble. Spojrzałam się w końcu na chłopaków, gdy Edwards przestała gadać. Niall wpieprzał kolacje,
Louis rozmawiał cały czas z Eleanor, która wraz z Danielle spoglądała na mnie, Liam dotrzymywał towarzystwa Matowi, Hazza starał się mu w tym dorównać, ale też zwrócic na siebie moją uwagę. Kiedy spojrzałam na Niego, a On mnie zobaczył natychmiast się odwrócił.
- Źlę się czuję pójde do pokoju. Perrie idziesz? - rzucił oschle jak przy każdej naszej kłótni, przy każdym moim wyjezdzie gdziekolwiek.
- Zostanę jeszcze - uśmiechnęła się, a po Nim śladu nie było.
- Darcy chodź na chwilę. Porozmawiamy na spokojnie - zaczepiła mnie Danielle
- Jasne. Poczekaj Kochanie - zwróciłam się do Mata widząc jak Harry wywraca oczami. Odeszłyśmy od stolika
- Nawet nie wiesz jak się ciesze, że Cie widze. - Dan rzuciła mi się na szyje, gdy tylko wyszłyśmy na korytarz.

PS Bez urazy dla fanek Perrie :)
Komentujcie, bo nie bedzie 5 rozdziału :)